Wiedziałem, że ten tydzień nie może się tak pięknie skończyć. Wszak sześciodniowego tygodnia pracy zakończonego sobotnim bieganiem po całej hali przez bite osiem godzin, nie mając nawet czasu na śniadanie nie można zaliczyć do udanych. Zwłaszcza gdy za oknem szaruga i nie ma się nawet możliwości, żeby pojechać na obrzeża nad jezioro, aby wystawić zadek na promienie słoneczne i słuchać, jak skóra wesoło skwierczy rumieniona na wesoły, brązowy kolorek.
A tu jeszcze na dodatek taka "niespodzianka". Wszak nadzieja matką głupich, ale każda matka kocha swoje dziecko. Miałem więc nadzieję, że może jednak obejrzenie tego "pożalsiębożę" widowiska w telewizji będzie dla mnie miłym przeżyciem i popatrzę, jak druga w kolejności (po Realu Madryt) moja najukochańsza drużyna kopie tyłki tej chodzącej reklamie kondomów z Hiszpanii. Tak, tak, dobrze widzicie. Nie będę Was męczył jakimiś zjawiskami paranormalnymi, chociaż patrząc na to, co piłkarze ManU robili na boisku mam wrażenie, że została na nich nałożona "klątwa drewnianej nogi" albo inne cholerstwo niewiadomego pochodzenia. W całym meczu, tylko Edwin Van Der Sar jakoś mi tam nie pasował. Był dobry. Za dobry, jak na poziom swoich ziomków z drużyny. Nie pomogło mu to niestety, ale sam bramkarz meczu nie wygra. Zwłaszcza, jak siedmiu patafianów stoi przed polem karnym i patrzą jak szpak w pizde, kiedy Messi czy Villa pięknie umieszczają piłeczkę w siatce Van Der Sara. I fanowi ManU nie pozostaje nic, jak tylko skryć twarz w dłoniach ze wstydu.
Wszystko byłoby okej, gdyby Manchester przegrał po pięknej grze. Po staraniach każdego piłkarza. Ale za to, że pokazali czystej krwi skurwysyństwo, straciłem do nich cały szacunek. I pewien jestem, że nie tylko ja. Bo żeby tak sponiewierać swoich wiernych kibiców to trzeba nie mieć kręgosłupa moralnego. Ja się pytam! Gdzie jest Peter Schmeichel? Gdzie Jap Stam? Gdzie stary David Beckham? Gdzie Dwight Yorke? Albo inaczej. Gdzie są ich następcy? Gdzie Ole Gunnar Solskjaer?
Powiem Wam gdzie. Tak samo, jak następcy Tomaszewskiego, Lata i Deyny grają dla Niemiec i Turków, tak następcy Yorke'a, Stama i Solskjaer'a grają w Barcelonie i Realu. A Manchester jest skończony. Tak samo jak polska piłka nożna.
Dzisiaj krótko i wcale nie paranormalnie. Tak się musiałem po prostu wygadać. Życzę spokojnej niedzieli i miłego wypoczynku. Przed nami nowy tydzień i mam nadzieję, że będzie lepszy od minionego.