Powszechnie wiadomo, że The Times nie publikuje nie potwierdzonych i sensacyjnych informacji. Właśnie dlatego czytelnicy, a wśród nich naukowcy, zwrócili uwagę na zaskakującą wiadomość z 16 lutego 1855 r.
Oto jej fragment:
Niezwykle zjawisko zaobserwowano w miastach Topsham, Lympstone, Exmouth, Teignmouth i Dawlish... Nocą, w zeszły czwartek [8 lutego] w okolicy Exeter i na południe od Devon zanotowano znaczne opady śniegu. Następnego ranka mieszkańcy wymienionych wyżej miast zauważyli na śniegu ślady dziwnego i tajemniczego zwierzęcia, obdarzonego nadzwyczajną zdolnością przemieszczania się, jako że tropy widziano w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach - na dachach domów i wąskich murach, w ogrodach i na dziedzińcach otoczonych wysokimi murami i plotami, oraz na otwartej przestrzeni. W całym Lympstone nie było ogrodu, w którym nie zauważono by tych śladów. Wydawało się, że pozostawiła je istota dwunożna, nie zaś czworonóg. Ślady występowały w odległości około dwudziestu centymetrów. Przypominały odcisk oślego kopyta i miały długość od trzydziestu ośmiu do czterdziestu trzech milimetrów. Tu i ówdzie wyglądały jak rozszczepione, przeważnie jednak byty ciągle, a w nie naruszonym śniegu widniał tylko odcisk zewnętrznej krawędzi stopy, skąd można wnosić, że miała ona kształt półkolisty.
Nie minęło wiele czasu, a przesądni obywatele zaczęli rozpuszczać pogłoski, że tropy pozostawił przybysz z piekieł. Nazwano je więc śladami diabła lub diabelskich kopyt. Było to tylko jedno z licznych wyjaśnień. Przyczyny szukano także w niezwykłych zjawiskach meteorologicznych. Mówiono również o śladach wydr, szczurów, czapli, myszy, zbiegłych z zoo kangurów, łabędzi, kotów, psów, borsuków, zajęcy, osłów, a nawet nie znanego jeszcze ptaka, podobnego do albatrosa, który przybył z tajemniczej krainy za kołem podbiegunowym.
Najśmielsze wyjaśnienie zagadki przedstawił Manfri Frederick Wood w książce In the Life of a Romany Gypsy. Twierdził, że według przekazów rumuńskich, ślady były dziełem doskonale zharmonizowanych wysiłków siedmiu rodów cygańskich, posługujących się czterystoma parami szczudeł zakończonych butami o rozmiarze 27! Celem ich obrzędowego tańca było odstraszenie złych duchów Didekai i Piki, i przepędzenie ich z okolicy. Żadne znane zjawisko meteorologiczne nie mogło przyczynić się do powstania takich śladów. Także prawie wszystkie "podejrzane" zwierzęta są za duże. Ponadto świadkowie twierdzili, że po pamiętnej nocy w lutym niektóre ślady biegły wewnątrz rynien i małych otworów w żywopłotach, a czasem urywały się gwałtownie pośrodku pola.
Mysz zaroślowa
Jedyną istotą, która mogła pozostawić tak małe ślady w niezwykłych miejscach jest mysz zaroślowa Apodemus sylvaticus. Zwierzątko jest wspaniałym akrobatą i doskonale wspina się po różnych powierzchniach. Może także przebiec wewnątrz rynny i przecisnąć się przez maleńki otwór. Mysz biegnąca przez otwarte zaśnieżone pole jest dobrze widoczna i może łatwo paść łupem sowy, co tłumaczyłoby nagłe urywanie się śladów. Zoolog Alfred Leutscher, który ponownie analizował ten przypadek w 1964 r., stwierdził, że cztery łapki myszy skaczącej po śniegu pozostawiają ślady podobne do podkowy, takie jakie zaobserwowano w Devon. Sam Leutscher wielokrotnie widywał podobne tropy w śniegu w Epping Forest, podczas srogich zim w latach 1962-63. Także w hrabstwie Devon ślady pojawiły się podczas surowej zimy. Z braku pożywienia miejscowe myszy zaroślowe mogły śmiało wyprawić się na poszukiwanie strawy, co wyjaśnia także, dlaczego później, kiedy zimy były łagodniejsze, ślady widywano bardzo rzadko.
Oto jej fragment:
Niezwykle zjawisko zaobserwowano w miastach Topsham, Lympstone, Exmouth, Teignmouth i Dawlish... Nocą, w zeszły czwartek [8 lutego] w okolicy Exeter i na południe od Devon zanotowano znaczne opady śniegu. Następnego ranka mieszkańcy wymienionych wyżej miast zauważyli na śniegu ślady dziwnego i tajemniczego zwierzęcia, obdarzonego nadzwyczajną zdolnością przemieszczania się, jako że tropy widziano w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach - na dachach domów i wąskich murach, w ogrodach i na dziedzińcach otoczonych wysokimi murami i plotami, oraz na otwartej przestrzeni. W całym Lympstone nie było ogrodu, w którym nie zauważono by tych śladów. Wydawało się, że pozostawiła je istota dwunożna, nie zaś czworonóg. Ślady występowały w odległości około dwudziestu centymetrów. Przypominały odcisk oślego kopyta i miały długość od trzydziestu ośmiu do czterdziestu trzech milimetrów. Tu i ówdzie wyglądały jak rozszczepione, przeważnie jednak byty ciągle, a w nie naruszonym śniegu widniał tylko odcisk zewnętrznej krawędzi stopy, skąd można wnosić, że miała ona kształt półkolisty.
Nie minęło wiele czasu, a przesądni obywatele zaczęli rozpuszczać pogłoski, że tropy pozostawił przybysz z piekieł. Nazwano je więc śladami diabła lub diabelskich kopyt. Było to tylko jedno z licznych wyjaśnień. Przyczyny szukano także w niezwykłych zjawiskach meteorologicznych. Mówiono również o śladach wydr, szczurów, czapli, myszy, zbiegłych z zoo kangurów, łabędzi, kotów, psów, borsuków, zajęcy, osłów, a nawet nie znanego jeszcze ptaka, podobnego do albatrosa, który przybył z tajemniczej krainy za kołem podbiegunowym.
Najśmielsze wyjaśnienie zagadki przedstawił Manfri Frederick Wood w książce In the Life of a Romany Gypsy. Twierdził, że według przekazów rumuńskich, ślady były dziełem doskonale zharmonizowanych wysiłków siedmiu rodów cygańskich, posługujących się czterystoma parami szczudeł zakończonych butami o rozmiarze 27! Celem ich obrzędowego tańca było odstraszenie złych duchów Didekai i Piki, i przepędzenie ich z okolicy. Żadne znane zjawisko meteorologiczne nie mogło przyczynić się do powstania takich śladów. Także prawie wszystkie "podejrzane" zwierzęta są za duże. Ponadto świadkowie twierdzili, że po pamiętnej nocy w lutym niektóre ślady biegły wewnątrz rynien i małych otworów w żywopłotach, a czasem urywały się gwałtownie pośrodku pola.
Mysz zaroślowa
Jedyną istotą, która mogła pozostawić tak małe ślady w niezwykłych miejscach jest mysz zaroślowa Apodemus sylvaticus. Zwierzątko jest wspaniałym akrobatą i doskonale wspina się po różnych powierzchniach. Może także przebiec wewnątrz rynny i przecisnąć się przez maleńki otwór. Mysz biegnąca przez otwarte zaśnieżone pole jest dobrze widoczna i może łatwo paść łupem sowy, co tłumaczyłoby nagłe urywanie się śladów. Zoolog Alfred Leutscher, który ponownie analizował ten przypadek w 1964 r., stwierdził, że cztery łapki myszy skaczącej po śniegu pozostawiają ślady podobne do podkowy, takie jakie zaobserwowano w Devon. Sam Leutscher wielokrotnie widywał podobne tropy w śniegu w Epping Forest, podczas srogich zim w latach 1962-63. Także w hrabstwie Devon ślady pojawiły się podczas surowej zimy. Z braku pożywienia miejscowe myszy zaroślowe mogły śmiało wyprawić się na poszukiwanie strawy, co wyjaśnia także, dlaczego później, kiedy zimy były łagodniejsze, ślady widywano bardzo rzadko.
Kopiowanie i umieszczanie naszych treści na łamach innych serwisów jest dozwolone na zasadach opisanych w licencji.
Komentarze · Dodaj komentarz
Senna zmora
(2008-05-09 14:28:26)
| 👮 raport
Moim zdaniem to niech ktoś z tego miasta w nocy popatrzy się przez np.okno lub jakoś się zamaskuje i sprawdzi co to jest najprawdopodobniej to te myszy które często są widywane w tym mieście a więc nie ma czego się bać:)
| Odpowiedz
Aneirol
(2008-06-24 20:11:38)
| 👮 raport
nawet Diabła nie trzeba się bać, a co do tej myszy to powinni sprawdzić czy to rzeczywiście nie są jej ślady
| Odpowiedz
Cyborg
(2009-01-14 21:52:27)
| 👮 raport
Napewno to była mysz.Nie ma dostatecznych dowodów na istnienie diabła w tak małej postaci,bo kto by sie go bał??:-)
| Odpowiedz
amon
(2009-02-09 02:10:15)
| 👮 raport
a moze on jakie chce miec rozmiary takie ma wkoncu to istota zpoza ziemi potrafiaca sie przeobrazac w co zechce
| Odpowiedz
Czarodziej
(2009-02-15 10:01:44)
| 👮 raport
Zgadzam sie z senną zmorą, to są ślady myszy, a raczej kilku, a wiecie skąd ludzie myśleli że to diabeł? Gdyż ślady urywały sie nagle przed kościołem, z tego co czytałem to ludzie od razu zazceli wierzyc że to diabeł jest :)
| Odpowiedz
Suck cess
(2009-07-23 17:34:47)
| 👮 raport
poza tym diabeł bez powodu by sie nie pojawiał i nie odwiedzał kogoś kto nie para się magią lub coś w tym stylu
| Odpowiedz
gość
(2009-08-31 14:40:07)
| 👮 raport
ja tu widze czarno białe plamy a nie ślady diabła
| Odpowiedz
Ruskof
(2009-10-29 11:46:00)
📧 pw | 👮 raport
Skad wiecie ze diabel nie mialby po co przychodzic?A tam gdzie sie pojawial,mial dobry powod?jak tak to wytlumaczcie mi jaki...a jesli to byly myszy to faktycznie nie ma sie o co bac"lub "im mniej wiemy tym lepiej" gdyby mieszkancy nie wiedzieli o tym to by zapewne tak sie nie bali :)
| Odpowiedz
Olaf
(2010-01-12 20:18:00)
| 👮 raport
Jeśli ślady znikły przed Kościołem to jak niby szczury znikły?
Jak czytałem troche mnie zdziwiło.
| Odpowiedz
Michał
(2013-02-07 11:19:29)
| 👮 raport
Nie jestem przekonany, ale... Diabeł z New Jersey? A co do myszy to nie wiem czy mysz ma łapę podobną do oślego kopyta. :)
| Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zanim napiszesz komentarz, zapoznaj się z zasadami publikowania komentarzy.
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.