Słyszałem od dziadków kilka historii o dziwnych ludziach i zjawiskach. - kiedyś mój śp. dzidek wracał se szkoły mając ok 10/11 lat (rok ok.1920?) Rozstał się z kolegami ok 500 m przed swoim domem i musiał pokonać tą odległość przechodząc obok rzeki i starych zabudowań. Była zima. zero oświetlenia godz. ok 16/17 - padał gęsty snieg. Idąc, zauważył przed sobą postać, kobietę pochyloną i niosącą na plecach chrust. Dogonił ją myśląc że to sąsiadka i że wróci z nią pod dom. Gdy był obok niej powiedział dobry wieczór, ale nie odpowiedziała. Zainteresowany kto to naprawde jest, nachylił się chcąc spojrzeć jej na twarz i ją rozpoznać - twarzy nie było widać - wszystko czarne. Pokonał tak jeszcze obok niej jakieś 200 m i usłyszał jakiś hałas w zabudowaniach. Spojrzał w tamtym kierunku a gdy odwrócił głowę w stronę "kobiety" nikogo nie było. - Historia autenetyczna
Będąc na wakacjach na wsi, wróciliśmy do domu ok.2:30 z dwoma braćmi. Spaliśmy w pokoju z dziadkami, ja najbliżej balkonu. Usnęliśmy szybko. Po jakimś czasie usłyszałem kilka uderzeń w szybę od balkonu, obudziłem się i jeszcze po moim przbudzeniu było pare uderzeń więc napewno nic się nie przyśniło. Trochę wystraszony chciałem obudzić brata - nic z tego, a w takich sytuacjach gdy nawet się człowiek wstał załatwić dziadkowie się zawsze budzili - teraz nikt. Brat wstał po kilku minutach, powiedziałem mu o tym fakcie i wyszliśmy na balkon - cisza... nawet wietru nie było. Psy (szt 3:)) spały - a szczekały zawsze gdy był nawet najmniejszy hałas. Na dugi dzień zmarł na wujek. ................ Noc , wakacje. Godz 2/3. Ciotka z aparatem słuchowym ledwo słysząca śpi u siebie w pokoju najdalej od drzwi wejściowych - my bardzo blisko wejścia. Słyszy pukanie, które bardzo się nasila. Psy nie szczekają więc myśli że to któryś z nas wrtaca więc psy nas znają. Udaje się do drzwi i z tym swoim słabym słuchem nie może wytrzymać od huku stukania w szybę w drzwiach. Otwiera ganet i wychyla się zobaczyć kto to - pukanie ustało - my juz dawno spaliśmy i nikt oprócz niej nic nie słyszał. Poszła spać. Ranop babcia wstała przed 6. Siadła i zrobiła sobie herbatę. Dnie widziała się jeszcze z ciotka bo ona spała. Drzwi od kuchni zawsze same się zamykały bo były źle ustawione. Teraz też były otwarte - jak zawsze. Nagle się zamykają i zatrzaskują. Babcie wychodzi zobaczyć kto je zamknał i kto już wstał - nikogo tam nie ma - a wszyscy spią. O 6:20 telefon - zmarła ciotka. Póżniej dopiero spotkały sie z ciotką i opowiedziały sobie te zdarzenia.
Byłeś świadkiem zagadkowego zjawiska? Jeśli tak, poinformuj nas o tym już dziś! Czekamy na relacje współczesne oraz z lat ubiegłych. Na życzenie świadka zapewniamy pełną anonimowość!
UWAGA: Nie odbieramy połączeń z numerów zastrzeżonych