Nie zapomnij odwiedzić strony naszych partnerów - ich lubimy, ich polecamy!

SŁUCHAJ
ZALOGUJ SIĘ
ZAMKNIJ
Radio Paranormalium - zjawiska paranormalne - strona glowna
Logowanie przy użyciu kont z Facebooka itd. dostępne jest z poziomu forum

Historia bez 48 Godzin - czyli jak telewizja wystraszyła się materiału o UFO


Dodano: 2016-01-13 19:22:58 · Wyświetleń: 4295
Zakładka Dodaj do zakładek · Udostępnij:  Facebook  Wykop  Twitter  WhatsApp
Wulkan Popocatepetl


W 1992 roku dr Steven Greer, przewodniczący Centrum Badań nad Inteligencją Pozaziemską (CSETI) oraz zespołu badawczego, przeżył spotkanie z trzema obiektami lecącymi w formacji trójkąta równoramiennego po nocnym niebie, które reagowały na wysyłanie przez zespół błysków i sygnałów świetlnych w Gulf Breeze na Florydzie. Tego lata w Alton Barnes w Anglii doktor Greer oraz kilku członków CSETI Rapid Mobilization Investigative Team (Grupa Badawcza o Szybkiej Mobilizacji, w skrócie RMIT), spędziwszy wcześniej noc na zroszonym deszczem polu, z niewielkiej odległości obserwowali spektakularne manewry dużego okrągłego statku powietrznego. W lutym 1993 roku pięciu członków CSETI, przebywając wówczas w Meksyku, widziało przelatujący kilkaset jardów od nich wielki trójkątny pojazd, który zawisł w pobliżu i nieomal wylądował, przez ponad dwadzieścia minut wdając się w interakcje z zespołem badawczym.

To właśnie CSETI - międzynarodowa organizacja stawiająca sobie za cel ustanowienie światowej, pokojowej, obywatelskiej inicjatywy dyplomatycznej z mieszkańcami z naszego wszechświata - uznała, że przytłaczające udokumentowane dowody oraz doświadczenia jej członków sugerują, że Ziemia odwiedzana jest przez ludzi z innych światów i że nadszedł czas, aby ludzie mieszkający na Ziemi powitali ich - nie żywiąc przytem lęku, nie strzelając ani nie zaprzeczając ich istnieniu. CSETI posiada ponad dwadzieścia rozsianych po całym świecie grup roboczych, zajmujących się pracą polową zmierzającą do ustanowienia kontaktu z pozaziemską inteligencją.

CSETI dokumentuje swoje działania, aby pomóc w edukowaniu ludzi na Ziemi w kwestii stanu swojej misji. Zgodnie ze swoją filozofią, CSETI zezwoliło ekipie "news show" "48 Hours" nadawanego przez CBS, aby towarzyszyła RMIT 20 marca 1994 roku, by pokazać CSETI swojej widowni, gdy ta wykonywała badania w czasie rzeczywistym na obszarze góry Popocatepetl w środkowym Meksyku, znanym z aktywności UFO/ET. Oczywiście, CSETI nie była w stanie zagwarantować CBS, że natrafią na pojazd kosmiczny istot pozaziemskich, CSETI żywiła jednak nadzieję, że stanie się coś doniosłego, zaś amerykańska sieć zaprzestanie zaprzeczaniu tego tematu i zrelacjonuje swoim widzom wydarzenia takie, jakie je widziała. CBS z kolei obiecała CSETI za możliwość towarzyszenia przekazanie każdemu z członków ekipy badawczej nieobrobionego materiału filmowego zarejestrowanego podczas tej wycieczki, jak też kopię programu "48 Hours" wyemitowanego 21 kwietnia. Do 15 czerwca [tj. do momentu napisania oryginalnego artykułu - przyp. Iv.] CBS nie dopełniło warunków pisemnej umowy, odmawia również przesłania jakiegokolwiek nieobrobionego materiału. Zamiast więc sprawić, by prezentacja "48 Hours" stała się "Słowem" o wydarzeniu w Meksyku, ja - członek CSETI RMIT - piszę o historii, w której w tym programie zabrakło.

Zaledwie tydzień przed zdarzeniem otrzymałem zawiadomienie dotyczące RMIT od Shari Adamiaka, koordynatora CSETI RMIT. 19 marca poleciałem do stolicy Meksyku, gdzie spotkałem się z członkami zespołu śledczego - dr Stevenem Greerem, Shari Adamiakiem i Marty Kellerem. W mieście Meksyk spotkaliśmy się z ekipą "48 Hours", która składała się z dwóch kamerzystów, Russella i Percyego, zastępcy producenta Claudii Douglas oraz reportera Harolda Dowa.

W sobotę rano obie ekipy udały się do Metepec, małego miasteczka u stóp góry Popocatepetl - kipiącego wulkanu, który zagraża samej stolicy Meksyku. Przejechawszy ponad 100 mil dotarliśmy w okolice wulkanu, poprzez miasto Puebla i miasteczko Atlixco, docierając do urokliwego, należącego do rządu ośrodka w Metepec, w którym się zatrzymaliśmy. To właśnie w tej okolicy niewielki pięcioosobowy zespół z drem Greerem i panem Adamiakiem w składzie przeżył w 1993 roku spotkanie z latającym trójkątem. Czy po raz kolejny dane nam było spotkać taki pojazd i wejść w interakcję z ludźmi na jego pokładzie? Czy pozwoliliby, aby filmowała ich ekipa filmowa największej sieci telewizyjnej? Przekonaliśmy się niebawem.

Już pierwszej nocy, znalazłszy odpowiedni punkt widokowy i miejsce do lądowania, mieliśmy zdumiewające wydarzenie. Z naszej lewej strony dostrzegliśmy zbliżające się bursztynowe światło, przemieszczające się powoli na zachód w kierunku góry Popocatepetl. Marty zasygnalizował znajdującej się w pobliżu ekipie filmowej, aby zarejestrowali to zdarzenie, podczas gdy Steve zaczął wysyłać statkowi sygnały przy pomocy silnego światła, zaś Shari i ja obserwowaliśmy obiekt przez lornetki. Zauważyłem kilka białych świateł oraz migające czerwone światło. Gdy obiekt zbliżył się do miejsca, w którym się znajdowaliśmy, zobaczyłem że białe światła tworzyły kąty trójkąta, w środku którego znajdowało się czerwone światło. Wówczas nastąpiło zdarzenie dla nas najistotniejsze. Wszystkie światła zniknęły, następnie jedno światło rozbłysło w naszą stronę, jaskrawo odpowiadając na nasze sygnały. Błysnęło po raz drugi i trzeci, ostatecznie doliczyliśmy się sześciu wyraźnych błysków. Było to bliskie spotkanie piątego typu (CE-5), w którym to ludzie zainicjowali spotkanie z Pojazdem Pozaziemskim i jego pasażerami - sfilmowane przez załogę amerykańskiego serwisu informacyjnego, która również ku swojemu zaskoczeniu uchwyciła zdarzenie przy pomocy swojej zaawansowanej technicznie kamery. To zdarzenie rozegrało się o 11:45 wieczorem. Gdy wróciłem do domu, przeczytałem raz jeszcze artykuł dra Joe Burkesa w czasopiśmie "Unicus", który stwierdzał, że w 1993 roku [brak dokładnej daty] o godzinie 11:45 wieczorem miało miejsce bliskie spotkanie z dużym trójkątnym obiektem. Czy był to tylko przypadek, czy też na swój sposób powiedzieli "Witamy ponownie"?

Następnego dnia wreszcie pojawili się Claudia i Harold Day mówiąc, że musieli przeczekać jeden dzień w Puebla, ponieważ wynajęty przez nich samochód zepsuł się. Zastanawialiśmy się, dlaczego nie wezwali taksówki, w końcu to było zaledwie dwadzieścia mil od nas. Postanowiliśmy spędzić wczesne popołudnie w jednej z restauracji w Atlimayaya, małym, wiejskim, przyjaznym miasteczku u stóp wulkanu. Podczas gdy Harold Daw przeprowadzał ze Stevenem wywiad na temat CSETI, ja miałem sposobność rozmawiać - z pomocą tłumacza - z Antonio Lopezem, jednym z właścicieli tej restauracji. Antonio powiedział mi, że w poprzedni piątek o ósmej wieczorem, czując że zbliża się jakiś pojazd, wpuścił kilku klientów na dach swojej restauracji, aby mogli zobaczyć jaskrawy obiekt w kształcie jaja, który przeleciał nad doliną, zawisł w powietrzu nieopodal wieży kościoła, przeleciał na drugi koniec doliny i zawisł w powietrzu niedaleko kościoła w następnym miasteczku. Pan Lopez, burmistrz Altimayaya stwierdził, że w ciągu ostatnich kilku lat 90 procent mieszkańców jego miasteczka widziało takie pojazdy. Czuł, że nie pochodziły one z Ziemi. Zapytałem go, czy się ich obawiał. Odpowiedział, że nawiedzały one tę okolicę już od lat i nikomu nie stała się krzywda.

We wtorek wieczorem zatrzymaliśmy się na wzgórzu bliżej trasy, po której poprzedniej nocy przeleciał obiekt. Tej nocy wraz z Haroldem Dawem braliśmy udział w przyjęciu powitalnym, przygotowani na okoliczność spotkania twarzą w twarz z ludźmi z tych statków. Byliśmy tam nie po to, aby zobaczyć światła na niebie czy też ujrzeć kosmiczny pojazd, ale by spotkać ludzi z tych pojazdów, które przelatywały nad tą okolicą. Po godzinie 11:30 wieczorem ujrzeliśmy pojazd podobny do tego, który zobaczyliśmy poprzedniej nocy. Tym razem znajdowaliśmy się bliżej trasy jego przelotu. Najpierw ukazał się nam jako bursztynowe światło, nadlatujące z naszej lewej strony. Przez lornetki widziałem, że posiadał on kilka białych świateł oraz jedno pulsujące, koloru czerwonego. Przemierzywszy pewną odległość, obiekt obrócił się i odwrócił kierunek lotu. Znajdował się jakąś milę lub dwie od nas, blisko powierzchni Ziemi, znów naruszając meksykańskie prawo. Tuż przed tym jak zniknął za grzbietem pasma górskiego, rozbłysnął w naszą stronę jeden raz jaskrawym światłem, odpowiadając tym samym na nasze sygnały świetlne. Dwa CE-5. Byliśmy zdumieni i mieliśmy szczerą nadzieję, że może przeżyjemy tego tygodnia kolejne bliskie spotkanie. Cieszyliśmy się, że wszystko to zostało zarejestrowane na wysokiej jakości filmie, przez profesjonalną ekipę, przy pomocy kamery przystosowanej do rejestrowania gwiazd (starlight camera). Harold Dow był pod tak wielkim wrażeniem, że zadzwonił do CBS, sugerując żeby pozwolono ekipie kamerzystów pozostać z nami do końca tygodnia. Zwróciliśmy mu uwagę, że choć uznaliśmy to za rzeczywiste przypadki bliskich spotkań 5 stopnia z pozaziemskim statkiem kosmicznym, to jednak nie byliśmy wystarczająco blisko pojazdu, aby dojrzeć jego strukturę, zasugerowaliśmy też, aby przekazał materiał filmowy do analizy przez ekspertów od tego typu zjawisk, aby sprawdzić, czy będą w stanie określić strukturę pojazdu. Harold chciał uwiecznić na filmie Stevena pytającego miejscową ludność o OVNI (hiszpański odpowiednik skrótu UFO). Poprzedniej niedzieli, w artykule z pierwszej strony meksykańskiego czasopisma ufologicznego, omówiliśmy wyraźne dzienne zdjęcie dyskokształtnego pojazdu. Harold postanowił rozejrzeć się po restauracji w poszukiwaniu kogoś, kto miał sposobność widzieć UFO. Znalazł doktora Antonio Rosasa, dentystę z Atlixco, który jadł właśnie obiad z żoną i dwójką małych dzieci. Doktor Rosas wykonał zdjęcie NOL-a zamieszczone na okładce wspomnianego wcześniej magazynu. Harold Dow był zaskoczony przypadkowym odnalezieniem tego człowieka w małej restauracji we wtorek wieczorem, w małym meksykańskim miasteczku. Dr Rosas - naprawdę czarujący człowiek, który szczęśliwie dla nas znal język angielski - zaprosił nas i całą ekipę do swojego domu w Atlixco, dziesięć mil od restauracji. Nie tylko posiadał świetną kopię swojego zdjęcia - którą przekazał nam - ale ponadto pokazał nam nagranie wideo, które wykonał w 1991 roku, przedstawiające obiekt w kształcie trójkąta - taki jak ten, który widzieliśmy poprzedniej nocy.

Na filmie wyraźnie widoczne były nie tylko trzy białe światła w kształcie trójkąta równoramiennego, ale również światło znajdujące się pośrodku pojazdu. Nagranie ukazuje również strukturę obiektu. Dr Rosas przekazał nam oraz ekipie "48 Hours" kopię swojego nagrania. Dlaczego "48 Hours" odmówiło przekazania informacji o potwierdzeniu zdarzeń poprzedniej nocy? Dlaczego nie ukazali wysokiej integralności i szczerości mieszkańców Meksyku, którzy w tamtym tygodniu opowiedzieli nam swoje historie o OVNI? Jest to historia, której zabrakło w "48 Hours". To wciąż trwająca historia wspaniałych ludzi z Meksyku i ich chęci podzielenia się historiami o nocnych i dziennych obserwacjach, regularnie mających miejsce na terenie ich kraju. Dlaczego stacja zataiła tę historię przed swoimi widzami?

W środową noc zostaliśmy sami, gdyż ekipa "48 Hours" pojechała do stolicy Meksyku aby przeprowadzić wywiad z Jaime Maussanem, dziennikarzem który zebrał dużą ilość dowodów wideo ukazujących OVNI nad Meksykiem. Owe dowody zaprezentował w swoim programie "60 minut". W Meksyku nawet rząd jest otwarty w kwestii obserwacji tych pojazdów powietrznych. Tego dnia pan Maussan nie był jednak dostępny z uwagi na zabójstwo faworyta w meksykańskich wyborach prezydenckich. Spędzaliśmy relatywnie spokojną noc na wysokim wzgórzu, do chwili gdy Marty dostrzegł za nami dwoje ludzi palących marihuanę. Nie byliśmy pewni co do celu ich aktywności, uznaliśmy więc że najlepszym wyborem będzie szybko i po cichu ulotnić się z tego miejsca i porządnie się wyspać.

Czwartkowej nocy, po sprawdzeniu kilku potencjalnych miejsc, powróciliśmy do naszej pierwotnej lokalizacji. Zobaczyliśmy kilka nietypowych świateł wznoszących się nad doliną i stwierdziliśmy, że to ekipa filmowa wróciła, by nas znaleźć. Naprowadziliśmy ich na nasze miejsce. Około północy, gdy Marty rozmawiał z kamerzystami, usłyszałem dziwny głos, który przypuszczalnie próbował coś powiedzieć. Odwróciłem się do Steve`a, a on patrzył na Shariego, mówiąc: "Co to było?" To bardzo przypominało męski głos, mówił jednak niezrozumiałym językiem. Tego typu doświadczenia dźwiękowe zdarzały się już grupom roboczym CSETI i uznajemy to za jakąś formę kontaktu. Wkrótce potem położyłem się tej pięknej, spokojnej nocy, i zasnąłem. Około 1:15 w nocy zostałem obudzony przez głos mówiący "Jeden". Leżałem płasko na plecach i w tym samym czasie zobaczyłem biały, szybko poruszający się obiekt, przelatujący po zenicie. W tym momencie nocy zenit Ziemi znajduje się po ciemnej stronie, więc nie był to satelita. W ciągu jakichś trzech sekund blask zakrył całe niebo. Nikt poza mną nie był w stanie go wyśledzić, nikt też nie słyszał głosu mówiącego "Jeden". Dla mnie jednak to była ważna chwila.

Wulkan Ixtaccihuatl


Piątek był dniem chłodnym i słonecznym. Para i opary siarki na szczytach gór oddalały się od nas, dając nam czysty widok na kalderę wulkanu. Josef Allen Hynek używał terminu Wysoka Dziwność w odniesieniu do niewytłumaczonych zdarzeń powiązanych z obserwacjami UFO. Zdarzenia te mogą mieć efekty zarówno psychologiczne jak i fizyczne. Nieważne jednak, co powoduje te dziwne aktywności, one mają miejsce. Tego dnia wyraźnie widzieliśmy wysoki na 17 000 stóp wulkan Ixtaccihuatl. Ponad linią drzew, tak wyraźnie jak to tylko możliwe, widoczny był odcisk należący do często opisywanej formy pozaziemskiej inteligencji. Zarejestrowaliśmy tę formę, którą nazywam Stróżem, zarówno na filmie jak i na fotografii. Zapytaliśmy Paulino, czy kiedykolwiek wcześniej widział tę twarz - był wprawiony w osłupienie. Nigdy wcześniej na tej górze nie widział niczego podobnego. Na wysokości około 16 000 stóp znajdował się najwyżej położony przypadek dziwności, jakie dane nam było zobaczyć.

Marty musiał w piątek opuścić naszą grupę. Straciliśmy naszego tłumacza. Tamtego wieczoru nasi dobrzy przyjaciele z restauracji, Paulino i Antonio, zaprosili nas byśmy skorzystali z ich ziemi. Shari znalazł świetne miejsce z widokiem na dolinę, w której Antonio w poprzedni piątek dokonał obserwacji, jak tez z widokiem na kamienisty pagórek, z którego gospodarz sąsiedniego pola dokonał obserwacji trzy lata wcześniej. Tamtej nocy ludzie świętowali w kościele, wystrzeliwując fajerwerki. Antonio i Paulino - wraz z ochroniarzem restauracji, który był dość podenerwowany obecnością OVNI w tej okolicy - dołączyli do nas na wzgórzu. Steve wytłumaczył im, co robiliśmy i dlaczego to robiliśmy. Gdy skończył, ja zapytałem ochroniarza, dlaczego wciąż obawiał się pozaziemskiej inteligencji. Odpowiedział po hiszpańsku: "Już się nie boję". To stwierdzenie sprawiło, że cała podróż stała się dla mnie warta zachodu. Wszyscy znajdowaliśmy wspólny język.

Zauważywszy aktywność na pagórku, poświeciliśmy w jego stronę latarką, uzyskując nietypowe odbicia. Steve chwycił mnie i razem z ekipą kamerzystów biegliśmy ćwierć mili przez krzaki aż do stóp pagórka, dostrzegając ludzi z latarkami. Albo nas obserwowali, albo podziwiali fajerwerki. Jest to część procesu prowadzenia badań w czasie rzeczywistym. Próbujemy nawiązać kontakt. Nie chcemy stracić możliwości, która może się pojawić. Dlatego też, gdy widzimy coś interesującego, obserwujemy to bardziej z bliska, monitorujemy do momentu, gdy stanie się dla nas oczywiste, co to takiego jest. Nie chodzi o to, kto ma rację, tylko jaka jest prawda.

Po tym zdarzeniu zobaczyliśmy, że kilka ludzi idzie po wzgórzu w naszym kierunku. To był doktor Rosas z kilkoma przyjaciółmi z Atlixco. Steve wyjaśnił im, co robimy. Podzielili się z nami swoimi historiami o obserwacjach kosmicznych pojazdów pozaziemskich. Jeden z mężczyzn opowiadał, że nieopodal Góry Popocatepetl widział eskadrę szybko przemieszczających się pojazdów, poruszających się jak rój pszczół, które następnie z pełną prędkością wleciały do wnętrza wulkanu (później spotkałem jeszcze kobietę, która widziała ten sam typ aktywności). Potem tuż po 11:30 wieczorem staliśmy się świadkami kolejnego interesującego pojawienia się pojazdu po lewej stronie. Przemieszczał się bardzo wolno, nisko nad ziemią - obiekt wleciał za ten sam magmowy pagórek, na którym wcześniej znajdowało się kilkoro ludzi (jak pokazano w programie "48 Hours"). Obserwując obiekt przez lornetki, widziałem oddzielenie światła białego od czerwonego. Obserwowaliśmy, jak obiekt wlatuje za pagórek i dociera do karbu po jego prawej stronie, i cierpliwie czekaliśmy, aż statek pojawi się po prawej stronie karbu. Wtem ktoś krzyknął: "Spójrzcie w lewo". Obiekt znów się obrócił, zaczął lecieć w przeciwnym kierunku, pokazując swoją dolną część z trzema białymi światłami uformowanymi w kształt trójkąta równoramiennego i czerwonym światłem pośrodku, oraz dwoma czerwonymi światłami z tyłu obiektu. Miał taką samą sygnaturę, co obiekt na nagraniu dra Rosasa. To zdarzenie, sfilmowane przez ekipę "48 Hours", zostało dla nas zweryfikowane następnego dnia przez kamerzystę Russella.

W niedzielę - nasza ostatnia noc - powróciliśmy w to samo miejsce nieopodal restauracji. To była kolejna piękna noc. Znów odwiedzili nas Paulino i Antonio Lopez, gdy - ku naszemu zaskoczeniu - byli śledzeni przez innych ludzi. Dołączyło do nas jakieś 50 osób z Puebla. Przyszli z namiotami, kawą i wieloma kolejnymi historiami o kosmicznych pojazdach, które dane im było zobaczyć. Cudownie było czuć, że w tej działalności zintegrowaliśmy się z lokalną społecznością. W bardzo dosłownym znaczeniu tego słowa byliśmy obcymi, którzy uczyli się komunikować i brać udział wraz z mieszkańcami Meksyku. Steve swoim "spenglishem" [czyli "połamanym i powykręcanym hiszpańskim z akcentami angielskimi" - przyp. Iv.] opowiedział im o celach CSETI i naszej wizji przyszłości, w której mieszkańcy Ziemi w pełni zintegrują się z galaktyczną społecznością.

Nie jesteśmy sami - po prostu stanowimy jedność...

Wayne Peterson, CSETI
Opublikowano w: ???
Przedruk: ufoevidence.org
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios

Kopiowanie i umieszczanie naszych treści na łamach innych serwisów jest dozwolone na zasadach opisanych w licencji.
Komentarze · Dodaj komentarz
  • abnormal
    (2016-01-14 23:05:22)
    | 👮 raport

    niezwykłe; wiarygodności dodałyby zdjęcia, filmy, mapki


    | Odpowiedz
    • weredna
      (2016-01-16 9:23:38)
      | 👮 raport

      Dopisuję się do kom.wyżej. Bez chociażby przekonujących zdjęć art. pozostaje przyjemną bajką.

      Odpowiedz


    • Ivellios
      (2016-01-16 11:29:46)
        📧 pw | 📧 email | 👮 raport

      Piszecie tak jak gdyby zdjęcia stanowiły jakiś dowód ostateczny, potwierdzający prawdziwość relacji. Prawda jest jednak taka, że najbardziej liczy się opis zdarzenia, tym bardziej w sytuacjach gdy dany obiekt czy zjawisko obserwuje niezależnie kilka osób i ich relacje się pokrywają. Zdjęcia czy materiały filmowe to tylko i wyłącznie DODATEK do relacji.

      Odpowiedz





Dodaj komentarz
Twój nick:
E-mail (opcjonalnie):
Komentarz:



Powiadamiaj o odpowiedziach na mój komentarz
(wymagany email):

Zanim napiszesz komentarz, zapoznaj się z zasadami publikowania komentarzy.

Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.
Tagi
Inne artykuły
z działu
SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI
PROGRAM NA DZIŚ
WESPRZYJ
RADIO PARANORMALIUM
POLECANE KSIĄŻKI
NAJNOWSZE FILMY
Arkadiusz Miazga
Czas Tajemnic - blog Damiana Treli
Forum Portalu Infra
Głos Lektora
Instytut Roberta Noble
Księgarnia-Galeria Nieznany Świat, księgarnia ezoteryczna, sklep ezoteryczny, online, Warszawa
Paranormalne.pl
Player FM
Portal Infra
Poszukiwacze Nieznanego. Blog Arkadiusza Czai
Poznajemy Nieznane
The Monroe Institute Polska
UFO-Relacje.pl - polska baza relacji o obserwacjach UFO
Skontaktuj się z nami
tel 32 7460008 tel kom. 530620493 Skype radio.paranormalium.pl E-mail: radio@paranormalium.pl Formularz kontaktowy Polityka prywatności
Copyright © 2004-2024 by Radio Paranormalium