Jerzy (2009-07-05 17:39:25) # 👮 raport Jest wiele poszlak pozwalających widzieć zagrożenie dalszymi powodziami w dalszej części 2009 r. Rok 2009 zaczął się śnieżną zimą, szczególnie w górach. To oznaczało, że wiosenne lub wczesnoletnie opady mogą powodować zagrożenie powodzią. Gruba pokrywa śnieżna opóźnia bowiem opadanie poziomu wody w rzekach. W tych warunkach wystąpiła powódć w 1977 r. Drugim wskaźnikiem jest czerwiec. W miesiącu tym zwykle obserwuje się bardzo wysokie straty wody, ze względu na jej pobór przez rośliny (wysoki przyrost biomasy). Jeśli zatem czerwiec jest bardzo mokry i nie wystąpi wtedy niski stan wody podziemnej i w rzekach, to następuje wysokie zagrożenie powodzią w lipcu i sierpniu - miesiącach o najwyższych sumach opadowych. Tak było w 1997. Obecnie mamy złożenie obydwu uwarunkowań: śnieżna zima i mokry czerwiec. Dlatego już mamy za sobą niszczące powodzie tegoroczne. Same opady czerwcowe nie dałyby takich skutków.
Teraz jednak następuje dalszy ciąg. Retencja zlewniowa jest w południowej Polsce silnie wypełniona - a mamy lipiec i sierpień przed sobą. Służby kryzysowe nie powinny zatem odtrąbiac końca zagrożenia - a właśnie przygotowywać się do znacznie większego. W budżecie państwa powinna być szykowana rezerwa finansowa na walkę z kolejną powodzią i jej skutkami.
Najwyraźniej sugerowana w przepowiedni Filipka wielka powódź we wrześniu 2009 trafia w bardzo nietypowy okres. We wrześniu osiągane są zwykle minima stanów wód podziemnych i w rzekach. Jednak jest to jednocześnie skutek długiego, średnio biorąc, deficytu opadów letnich w relacji do parowania wody. Gdy jednak deficytu takiego w lecie nie ma (tak jest obecnie, do początku lipca), to wtedy inaczej należy na to spojrzeć. We wrześniu straty na parowanie wody są w zlewniach znacznie zmniejszone, bo silnie spada aktywność roślin. Dlatego taki sam opad wrześniowy daje znacznie poważniejsze skutki niż w czerwcu lub lipcu. Jeśli zatem lipec i sierpień będą na tyle mokre, że w zlewniach będzie dużo zretencjonowanej wody, to wtedy jesienią może być kataklizm.
Trzeba pamiętać, że powodziami w rzeczywistosci nie rządzą prawdopodobieństwa. Woda tysiącletnia 1997 wcale nie musi wystąpić dopiero po następnym tysiącu lat. Wypada zatem szykować się na następne, jeszcze większe powodzie w 2009.
|
Odpowiedz