Nan Madol - warownia w dżungli?

Paleoastronautyka to dziedzina próbująca udowodnić, że niegdyś lub wciąż istniejąca cywilizacja, bądź cywilizacje pozaziemskie, kontaktowały się w przeszłości z ludźmi, wywierając wpływ na ich rozwój i kulturę lub nawet sztucznie powołując gatunek ludzki do istnienia.
Awatar użytkownika
Arek
Senior forum
Senior forum
Posty: 2381
Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Lokalizacja: Steinach / Niemcy
Komentarze: 19

Nan Madol - warownia w dżungli?

Post autor: Arek »

Karoliny mają ogólną powierzchnię 1340 km2 i są największą grupą wysp w Mikronezji, położonej w północno-zachodniej Oceanii.

Spośród 1500 wysp archipelagu największa jest Ponape o obszarze 504 km
wokół której rozrzucone są małe wysepki; jedna z nich nosi oficjalną
nazwę Temuen i ze swoją powierzchnią 0,44 km2 jest tak duża, jak
Państwo Watykańskie. Ze względu na potężne ruiny Nan Madol wyspa
nosi również i tę nazwę. Także i tutaj nikt nie zna daty powstania
istniejących tu obiektów ani nie wie, kto je zbudował. Z kronik można
się tylko dowiedzieć, że w 1599 roku, kiedy portugalski żeglarz Pedro
Fernandes de Quiros dobił na swoim stateczku "San Jeronimo" do
brzegów Temuen, budowle były już ruinami. Ponieważ nie znamy ich
pochodzenia, zaczynamy na dobre błądzić po omacku, kiedy zastanawiamy svę nad powodem, sensem i celem ich wzniesienia.
Dręczy nas pytanie, dlaczego ktoś zadał sobie kiedyś tak wielki trud, żeby
przytaszczyć na tę zabitą deskami wysepkę prawie 400 000 potężnych
bazaltowych kloców z północnego wybrzeża Ponape, skąd pochodził
surowiec. Jeżeli miała tu być wzniesiona "świątynia", dlaczego nie
realizowano tego przedsięwzięcia w pobliżu kamieniołomów?
Jeszcze dzisiaj ruiny murów przekraczają miejscami wysokość 14 m, a ich długość wynosi 860 m.
Jeżeli już sama produkcja tych ciężkich, dziesięciotonowych bloków długości 3-9 m była nad wyraz uciążliwa,
to ich transport przez bezdrożną dżunglę, nawet przy udziale całej armii
krzepkich chłopów, jest wprost niewyobrażalny. Przy założeniu, że
w ciągu całodziennej pracy pozyskiwano cztery kilkutonowe bloki
bazaltowe i następnie transportowano je z północnego wybrzeża
Ponape do Nan Madol, to wówczas na ukończenie tego nonsensownego
zamierzenia potrzeba byłoby 296 lat. Wyspę zamieszkiwała zawsze
niewielka liczba mieszkańców.
Skąd więc pochodziła ta olbrzymia i niezbędna armia robotników? Nan Madol nie jest pięknym miastem,
charakteryzuje się bezbarwną, funkcjonalną architekturą i nie ma
w sobie nic z rozrzutnego przepychu budowli wznoszonych w rejonie
mórz południowych.
Nan Madol było zapewne obiektem obronnym. Herbert Rittlinger pisze w swojej książce Der masslose Ozean (Bezmierny
ocean), że Ponape była niegdyś głównym ośrodkiem wspaniałego
państwa, a poławiacze pereł szukający skarbów na dnie morza opowiadali o widzianych tam kolumnach i sarkofagach.
W 1919 roku Karoliny przeszły pod japoński zarząd mandatowy. Poławiacze pereł
wierzyli legendom, szukali i znajdowali kawałki platyny.
Pod panowa niem Japończyków platyna była de faeto głównym towarem eksportowym,
jakkolwiek na samej wyspie w powierzchniowych warstwach
skalnych nie było platyny. W przezroczystej wodzie widziałem budowle
jakby "przyrośnięte" do wyspy i odnosiłem wrażenie, że są połączone
korytarzem, który prowadzi do "świętej studni". A może nie była to
święta studnia, lecz zejście do jakiegoś podziemnego obiektu? Może te
budowle stoją na straży zejścia do niego? Wyspiarze z mórz południowych nie mogli wykonać takich podziemnych budowli!
Czyżby i tutaj pomagali obcy przybysze? W miejscowej legendzie jest mowa
o latającym i ziejacym ogniem smoku, który wykopał kanały i stworzył
wyspy, wspomina się także czarodzieja, który Zaklęciem przerzucał
bazaltowe bryły. Hipoteza o pomocy obcych astronautów także mnie
nie zadowala: dlaczego wybrali właśnie tę niepozorną wysepkę? Taka
konkluzja byłaby do przyjęcia tylko wówczas, gdyby wyspiarze byli
rzeczywiście budowneczymi tych obiektów. Oto jeszcze jedna z wielu
nie rozwiązanych zagadek naszej starej Ziemi...
Wyspy mórz południowych, położone pomiędzy Australią, Indonezją
i wybrzeżami Ameryki, zajmują powierzchnię 1,25 mln km2 na obszarze
morskim pokrywającym 70 mln km2. Żyją tam Papuasi, Melanezyjczycy, Polinezyjczycy i Mikronezyjczycy.
Skarby kultury i pamiątki historii wyspiarzy znajdują się pod pieczą licznych muzeów; w Auckland
W Nowej Zelandii oraz w Bishop Museum w Honolulu przechowywane
są maski rytualne mieszkańeów wysp mórz południowych.
Wkładali je na twarze do tańców ceremonialnych, podezas których gestami i ruchami naśladowali unoszące się w powietrzu istoty.
Wydaje mi się, że patrząc na nie przez pryzmat współczesności możemy rozpoznać dość
kiepskie plastyczne naśladownictwo statków kosmicznych z jednoosobową załogą.
Maski te, nakładane od góry na głowę mają dwie
sterczące na boki drewniane nasadki, będące imitacją skrzydeł, a u dołu
dwa otwory do ich osadzenia. Nawet oparcia na ręce i nogi oraz
kombinezon, jaki musieli nosić lotnicy, pozostały przez tysiąclecia
w pamięci ludowych rękodzielników. Natomiast wyspiarze od dawna
już nie zdają sobie sprawy z tego, dlaczego swoich bogów, królów
i wodzów przyozdabiają tak skomplikowaną aparaturą - latać w tym
się nie da, a jednak ubiór lotniczy obcych przybyszów stał się elementem ich folkloru. Maski rytualne także?


Gdyby kogoś ten wątek zainteresował, miałbym propozycję, żeby poszukać w internecie jakiś dodatkowych informacji o tym mieście i tutaj do tematu je wkleić, również zdjęcia są miło widziane, sam postaram się żeby coś tutaj dorzucić

pozdrawiam

-- 12 Gru 2009 00:57 --

Parę fotek
http://langbein.alien.de/nanmadol.html

-- 12 Gru 2009 02:37 --

Zapomniałem dodać że tekst jest z książki Ericha von Denikena "MÓJ ŚWIAT W OBRAZACH", mam nadzieję że szwajcar nie naśle na mnie krów z wielkimi dzwonkami co nie dają mi spać lol

-- 12 Gru 2009 02:52 --

W tym przypadku niemiecka wikipedia wysiada, to nie mogą być ruiny sprzed 400 lat, nawet Deniken w tamtym czasie nie widział co tam pod wodą jest, pisał tylko o tym co zasłyszano.
Podam link do jednego z filmów, , tego jest więcej, ja już ide spać,


-- 14 Gru 2009 07:25 --

Legendy mówią że bogowie z Nan Madol żyli w swoich domostwach pod wodą bezpośrednio przy Nan Mwoluhsei tam "gdzie kończy się podróż". Do dnia dzisiejszego tubylcy nadal w to wierzą. Na dnie morskim na 30-to metrowej głębokości znajdują się ruiny , czy to te domostwa bogów?. Są tam kolumny o różnych grubościach , od 70 cm. aż do 2 metrów, jakie wysokie nie wiadomo, ponieważ część dolna jest mocno zamulona . A na nich wygrawowane krzyże ,kwadraty,i tym podobne. Takie same można zobaczyć w grach Boliwi niedaleko Tiahuanaco. Niektóre kolumny stoją w rzędzie, dno opada głębiej i tam także są ślady , ale nurkowie bali się zejść niżej. Cóż to mogło być za miasto?, czyżby legendarna część Lemuri?, Mu?

Filmy rosyjskiych badaczy


Następna część, ciekawa anomalia z kompasem (zaraz na początku filmu)

i następny

Załóż konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji

Aby wysłać odpowiedź, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem

Załóż konto

Nie masz konta? Zarejestruj się, aby dołączyć do naszej społeczności
Członkowie forum mogą zakładać tematy i śledzić odpowiedzi
Jest to bezpłatne i zajmuje tylko minutę

Zarejestruj się

Zaloguj się

Wróć do „Paleoastronautyka”