Radio Paranormalium - forum dyskusyjne

No z pewnością jest w tym też pewien sposób na rozwiniecie swoich umiejętności. Kolejny niewielki szczebel w drabinie rozwoju. Wytworzenie czegoś własnymi rękami.

Nie mam doświadczeń w rytuałach zbiorowych. Dla mnie oprócz całego aspektu psychicznego najważniejsza jest symbolika. Uważam, że jest ona nośnikiem zarówno indywidualnego światopoglądu, jak i podstawowym narzędziem porozumienia z siłami wyższymi.

Według mnie każdy powinien mieć choć jeden przedmiot który kojarzy mu się z mistycyzmem który podczas wykonywania rytułału pomoże mu "dostroić" swój umysł

czujowski pisze:Według mnie każdy powinien mieć choć jeden przedmiot który kojarzy mu się z mistycyzmem który podczas wykonywania rytułału pomoże mu "dostroić" swój umysł

A czym to by miało być?
Jakiś specjalny kryształ lub amulet względem jego znaku zodiaku, imienia, przypadkowy? Czy może te wisiorki od fałszywych wróżek, które posiadają podobno wiele energii?

dla mnie jest to cos na styl rozdzki z mojego opiekunczego drzewa z paroma runami ochronnymi

Mimo ze poprzedni post jest bardzo stary nie bede rozpoczynal nowego watku skoro kiedys ktos juz zaczal takowy na temat rytualow.

Moim pierwszym doswaidczeniem z "magia" (nazywajcie to jak chcecie, osobiscie nie lubie tego slowa bo tak naprawde znaczy wszystko i nic) byl rytual odprawiany w noc walpurgii majacy na celu powodzenie dobrobyt itp... Bylo to jakies -nascie lat temu. Rytual ten odprawiany byl przez mojego kolege. Osobiscie uczestniczylkem w nim 2 razy. Potem nasze drogi się rozeszly inna szkola itp. Nieistotne.

Z przebiegu rytualu pamietam tyle ze:
-odbywal się w zamknietym pokoju
-na srodku stal stolik a na nim rekwizyty ktorych nie pamietam
-stolik jak i my stalismy w kregu usypamym z soli
-poza okregiem gdzies na szafkach byly porozstawiane zapalone swiece

Kolega wypowiedzial jakis tekst po czym obracajac się na wschod zachod itd wypowiadal znow jakies teksty. W momencie gdy skonczyl wszystkie swiece umieszczone w pomieszczeniu zgasly a on stwierdzil ze rytual zakonczyl się pomyslnie.

Za drugim razem dokladnie rok pozniej sytuacja się powtorzyla. Nie bylo w tym nic mrocznego i zwiazanego ze strachem. Byl srodek dnia.

Jesli ktos zna szczegoly tego rytualu to prosze o pomoc.
Jesli nie to bardzo prosze nie komentowac tego posta w sposob wierze/nie wierze ze tak bylo bo to dla mnie nie istotne. Sam jestem sceptykiem i wierze tylo w to co doswiadcze.

Znowu lekko odkopuję temat, ale tak to jest jak się wchodzi na forum co dwa tygodnie.
Rytuał wygląda mi na coś z Wicca, szczególnie jego cel i to, że odprawiany był w noc Walpurgii (Tu widzę sprzeczność - piszesz, że w noc Walpurgii, a potem, że środek dnia. Rozumiem, że chodziło Ci o dzień po lub przed nocą Walpurgii). W internecie jest sporo opisów wiccańskich rytuałów, poszukaj.
Mam natomiast pytanie trochę innej natury. Mówisz, że odbywało się to w zamkniętym pomieszczeniu. Było to w domu tegoż kolegi, czy gdzie indziej? Pytam, ponieważ mam problem ze znalezieniem odpowiedniego miejsca do większych rytuałów.

Ja nie mam tego kłopotu bo zawsze mogę iść do lasu lub na łąkę. Z tego co czytałem wynika, że może to być pokój który powinien być wygodny i najlepiej aby nikt inny tam nie przebywał.

Tak, tak, tylko problem jest z wytrzaśnięciem pokoju, w którym nikogo nie będzie, a jednocześnie na tyle dużego aby pomieścić sporych rozmiarów krąg.

W kręgu powinien zmieścić się ołtarz i mag. Nie musi być on aż tak duży więc. (normalnie napisałem jak mistrz Joda)

To zależy do systemu. Czasami w kręgu musi się zmieścić pentagram, a w jego wewnętrznym pięciokącie ołtarz i mag. Wtedy krąg jest naprawdę spory.
Niemniej jednak nie mam w domu miejsca nawet na krąg , w którym mógłbym się swobodnie poruszać, plus kwestia innych domowników. Tak więc szukam innego miejsca.

Z pewnością znasz jakieś zaciszne, nie odwiedzane miejsce w twojej okolicy. Lasy są świetne, niestety gorzej w takim przypadku jest zimą.

Lasy nie są świetne, bo po pierwsze, na trawie porządnego kręgu (a co dopiero urozmaiconego całą masą symboli) nie zrobisz, a po drugie zazwyczaj w lesie co rusz to drzewo, natomiast na polankach co rusz to człowiek.

W mojej okolicy na km. kwadratowy przypada może 10 osób więc żeby spotkać kogoś w lecie musiałbym się sporo natrudzić.