Strona 1 z 2

Mój System filozoficzny

: 2005-06-17, 23:36
autor: Skóra 66
Zastanawialiście się kiedyś dogłębnie nad swoją egzystencją? Próbowaliście sobie to wszystko jakąś uporządkować, ułożyć w jakąś logiczną całość? Zakładam ten temat po to, aby każdy mógł napisać o swojej własnej filozofii.

: 2005-06-18, 00:25
autor: Fenikt
Ja powoli zbieram się do napisania wlasnego traktatu filozoficznego :) jak napisze to wrzuce :P

: 2005-06-18, 00:41
autor: Kura
Taaa... jesli chodzi o moja filiozofie zyciowa, to w 5 klasie szkoly podstawowej (tak na okrete, bo trwalo to jakies 3 lata) przechodzilam swoj "maly kryzys egzystencjonalny :P znaczy się, bylam skrajna pesymista. wszystko bylo bez sensu... zycie, swiat... po prostu... troche dziwne jak na 11 lat... nie sadzicie? :roll: no i pani nauczycielka (od biologii) to zauwazyla, twierdzila, ze trzeba cos ze mna zrobic, no i wyslala mnie do pani psycholog/pedagog? szkolnej. a jako, ze moj umysl byl jeszcze nie skazony zadna ingerecja z zewnatrz (psycholog, pedagog, trudna lektura - zalezy o czym mowimy pisac "trudna lektora :P itp.) wiec latwo mnie bylo przestawic na optymiste :P . szybko mi jednak przeszlo i zorjetowalam się, ze tak baba (z mysla niby o miom dobrze, ale jednak... ) mna anipuluje, wiec się juz wiecej nie dalam 8) no i jeste taka jak widzicie dzis! :D

: 2005-06-18, 13:11
autor: Skóra 66
Ja jeszcze rok temu kierowałem się swoim własnym systemem filozoficznym, który wymyśliłem. Było to jakąś tak:
Nasz świat fizyczny oparty jest na świecie duchowym, a ten z koleji skłąda się z pewnych wzorców- ideii(Platon?). Tak więc te wszystkie IDEE, a jest ich nieskończenie wiele mieszczą się w trzech podstawowych IDEACH tj. IDEA MIŁOSIERDZIA>IDEA OBOJĘTNOŚCI>IDEA NIENAWIŚCI. Każda z nich sama s sobie jest nieskończona i każda z nich zawiera w sobie pierwiastek innej np. IDEA MIŁOSIERDZIA zawieta pierwiastek IDEII NIENAWIŚCI. Tak zresztą można by wytłumaczyć dlaczego Bóg starotestamentowy tak się różni od Jezusa...
W tym systemie jest również opisana struktura nieskończoności, jako, że każdy wzorzec sam w sobie jest nieskończony. Dajmy na to rośnie sobie róża- mniej lub bardziej ładna. Ale jej prawzorzec zawarty jest w "Ideii róży", która sama w sobie jest zresztą nieskończona i zawiera te trzy pierwiastki: obojętność, miłosierdzie i nienawiść. Oczywiście byłby to wzorzec róży pokazany w każdym jej przejawie tj. literatura, sny, róża w naszym świecie materialnym itp.
No dobra, narazie tyle wystarczy, jak ktoś by miał pytania to z chęcią odpowiem
:D

P.S Ten system w moim życiu jest już nieaktualny.

: 2005-06-18, 15:48
autor: Fenikt
To wcale nie jest takie trudne jak się wydaje ;] Trzeba przyjac do wiadomosci ze jest wiele plaszczyzn i ta nasza jest ze tak się wyraze najbardziej "niedorozwinieta". Na plaszczyznie na ktorej znajduje się bog wszystko jest zupelnie inne, wszystko dziala na innych zasadach, ktorych sobie wyobrazic nie mozemy i nie ma się co dziwic. Wszechswiat nie jest tak do konca nieskonczony, z kazda nanosekunda staje się wiekszy, ale nie jest nieskonczony. Co jest poza nim? Nicosc. Czym jest nicosc? Antymateria. Czym jest antymateria? Nicoscia :D Chodzi o to ze poza wszechswiatem jest wlasnie NIC, nie da się tego inaczej okreslic, w kazdym razie to zupelnie inna plaszczyzna wymiarowa niz wewnatrz wszechswiata, taka ktora jest jednoczesnie nieskonczenie wielka i nieskonczenie mala, dlatego jest nicoscia... heh trudno mi to wytlumaczyc :P Ale oczywiscie to tylko moje osobiste przemyslenia:P

: 2005-06-19, 11:46
autor: Kura
Chris pisze:1) Jak to możliwe że wszechświat jest nieskończony!! on musi się kończyć bo wszystko ma granice. nie potrafie sobie tego wyobrazić.
to, ze czegos nie potrafimy sobie wyobrazic, nie swiadczy o tym, ze tago niema.
Fenikt pisze:Wszechswiat nie jest tak do konca nieskonczony, z kazda nanosekunda staje się wiekszy, ale nie jest nieskonczony.
tez tak uwazam. co nie zmienia faktu, ze dla nas (ograniczonych ludzi) jezeli cos jest taaaak duze, to tak jak by bylo nieskonczone. :P
Chris pisze:2) Skąd wzioł się Bóg?? przecież nie wzioł się sam z siebie:/
i na tym wlasnie polega jego fenomen... on zawsze byl, trwa i zawsze bedzie. no i to jest kolejna rzecz, na ktora jestesmy za glupi... :?
Chris pisze:3) jak to mozliwe że "kiedyś nie było nic"?? zawsze coś musiało coś byś~!!
no i wlasnie sam sobie odpowiedziales na drugie pytanie... tak, zawsze cos bylo... i tym, "czyms", byl wlasnie bog. pierwotna energia, ktora byla iskra zapalajaca wszystko, czym teraz jestesmy i w czym teraz zylejmy...

: 2005-06-25, 16:32
autor: Solmyr
A mi się wydaje że Bogów twożył czlowiek a tworzenie to było odpowiedzią na to czego nasz umysł nie ogarnia wkońcu magiia może tworzyc a wiara odkształca tak rzeczywistośc jak i astral jeżli założymy że istnieje absolut coś nie opsywalnego nie do poznania moc w czystej formie pierwsz myśl wszechświata to bug jest odkrztałceniem tej drobnej częci absolutu za pomocą wiary. Bug taki jest i istnieje ma moc taką jaką mu nadała wiara. A umiera i odchodzi staje się tylko archetypem po śmierci lub odejściu wyznawców Bo skąd by się wzieła taka różnorodność bogów z kturuch kazdy posiada moc bo można się do niej odwołać.

: 2005-06-25, 18:52
autor: Fenikt
I po czesci masz racje istnieja egregory wszystkich bogow jakich kiedykolwiek wymyslono, ale istnieje absolut ktory jest pierwotna czysta czescia wszystkiego... nie wiem jak to okreslic ale ja to czuje...

: 2005-06-25, 19:15
autor: Solmyr
Też masz ten sam problem co ja czujesz jego zew ale nie wiesz jak na niego odpowiedziec.

: 2005-07-23, 10:38
autor: Kura
Wiem, ze jestem inna... ale ja ten "absolut" odczowam i... się nim ciesze :P odczowam to jako wszechogarniajace dobro - pierwiastek kreatywnosci, tworczosci, nieskonczonosc energii. czuje to i uswiadamiam sobie, ze jestem czescia tego wszystkigo. taka swiadomosc integracji wzbudza we mnie spokuj, radosc, bezpieczenstwo... tym absolutem jest dla mnie bog, dla tego moje odczucia sa zupelnie subiektwne i skazone moimi doswiadczeniami i wiara.

: 2005-09-14, 01:32
autor: amciak
ja ostatnio zastanawiam się nad inna troszke teoria. bardzo fajna zreszta i dosc kontrowersyjna. jak wszystko wlasciwie.

bardzo bliski jest mi sceptycyzm - czyli watpliwosc we wszystko (w olbrzymim skrocie), przyjmowanie sytuacji przeciwnych do np. wyczuwalnych zmysłami jako mozliwe (czyli: dotykam czegos, ale moze tu tego nie byc, bo ja to sobie wymyslilem). taka postawa ma wiele wspolnego z magia, wrecz wynika z niej.

i teraz tak. do niedawna funkcjonowalam w swiecie binarnym: tak-nie, zlo-dobro, 0-1, prawda-falsz. plus to, co jest pomiedzy, i tak zreszta subiektywne.

i niedawno na pewnym wykladzie poznalam 3 wartosc budujaca wszechswiat/rzeczywistosc. bylo to prawdopodobienstwo. myslalam nad tym dlugo i ciagle nie moglam tego przyjac, poniewaz prawdopodobienstwo oznaczalo dla mnie "nie wiem" - nieznajomosc prawdy.

az mnie olsnilo. prawdopodobienstwo rownie dobrze zawiera w sobie "moze". czyli: dotykam tego krzesla, ale moze go tu nie ma?

i w tym momencie wszystko dopasowalo mi się do wczesniejszej ukladanki, jako ze moj swiat postrzegalam jako skrajnosci wychodzace i konczoce się w jednym punkcie. punkt jako wszechrzecz. czas jako punkt. wszystko jako punkt. tylko tak potrafilam wyobrazic sobie to, ze skrajnosci doprowadzone do ostatecznosci pokrywaja się.

i tak "moze" - trzeci pierwiastek wszechswiata - jest tym punktem, ktory laczy 0 i 1. rzecz przy takim rozumieniu tej teorii jednoczesnie istnialaby i nieistniala, byla czescia bytu i niebytu (mam na mysli przeciwienstwo bytu, nie mamy w naszym slowniku odpowiedniego terminu, uzywamy tylko zaprzeczen slow oznaczajacych wartosc logiczna 1). istnienie i nieistnienie mogloby byc jednym - "moze".

co o tym myslicie? mam jeszcze w zanadrzu pelno takich kwiatkow;)