To są własnie dogmaty które maja ci pomóc w twoim ateiźmie .Nightwalker pisze:Mawerick pisze:Często bowiem wiara jest indukowana podczas dorastania behawioralnego w rodzinie.Czy ty mówisz o sobie ?Jeżeli ktoś taki nie zmienił w swoim życiu wiary i rzeczy z nią związanych (może np. dalej wierzyć w Boga, ale porzucił kościelne dogmaty) to znaczy, że nic nie robił ze swoim życiem duchowym.
Nic nie zrobiłeś ze swoim zyciem duchowym dlatego przestałeś wierzyć stałeś się ateistą w swoim mniemaniu- oczywiście .
Porzucić kościelne dogmaty to znaczy uwoic się od nakazów człowieka duszewnego ,człowieka ,który usidlił siebie i innych nakazami zakazami ,które miały mu pomóc w jego niby wierze w Niewidzialnego .
Porzucenie dogmatów to pierwszy krok do postepu duchowego.Jeżeli ktoś trzyma się mocno własnej religii bez spojrzenia choćby na inne poglądy, to jest on na pewno gorszy pod względem duchowym od karolika który przeszedł na buddyzm, ateizm czy coś jeszcze innego.
Patrzysz na poglądy szukasz ,borykasz się bo wciąż masz NADZIEJ znaleźć moze tu moze tam.Boisz się byc gorszy od katolika?
Masz racje nawet ateista po pewnym czasie musi poczuc grunt pod nogami ,no bo jak długo mozna pływac w głębinach nie wystarczy ujrzeć dno trzeba go poczuc pod stopami inaczej się utonie .