Jesteśmy ludźmi. Jesteśmy ludźmi, zatopionymi tak głęboko w materii, którą rozbudowaliśmy wysoko nad naszymi głowami, że nawet nie dostrzegamy tego, że jesteśmy kimś więcej. Jesteśmy tu, stąpając po ziemi, ale jednocześnie jesteśmy też gdzieś indziej. W świecie, którego nie dostrzegamy. Wyparty jest on przez potęgę umysłu i racjonalność, tak mocno z nią związaną. Nie widzę, więc zakładam, że to nie istnieje. Nie myślimy górnolotnie, nie szukamy czegoś więcej.
Warto zadać sobie pytanie, jaka rzecz wpływa na nas najbardziej? A potem postawić sobie kolejne, czy dostrzegamy ją gołym okiem? Mianowicie, mowa tutaj o emocjach. Nie widzimy emocji, ani nie dotykamy ich. Czy to skłania nas więc do założenia tezy, że one nie istnieją? Odczuwamy emocje, a kluczowym pojęciem jest tutaj odczuwanie. Ponieważ w świecie, o którym wspomniałam, wyłącznie odczuwamy. Wszystko, co nas dosięga przetwarzamy na uczucia, które karmią nas energią, albo nam ją zabierają.
Codziennie odbieramy wiązanki odczuć, najróżniejszego rodzaju. Staramy się je pomieścić w sferze naszego umysłu i przesiać przez jego racjonalność, nazywając to realizmem. Lecz one należą do zupełnie innej sfery, tworzącej nas i nie sposób pomieścić je w tak ciasnym i mało elastycznym miejscu, jakim jest umysł. Oczywiście w porównaniu do nich samych. Realizm natomiast wynika z podwyższonego poczucia bezpieczeństwa. Wierzymy w wyznaczniki tego, co możliwe do spełnienia, ponieważ w przeciwnym razie musielibyśmy założyć, iż sprawy nierealne też mają swoją szansę zaistnienia. Co rzecz jasna, wykluczałoby samo pojęcie nierealności. W gruncie rzeczy obawiamy się, że świat jest zbyt złożony i nieprzewidywalny, a my sami nie będziemy potrafili sprostać zmianom, które nam podsuwa. Nie wiemy, nie rozumiemy, nie dostrzegamy i nie czujemy tego, jak działa świat wokół nas.
Skupiamy się z coraz bardziej na swoim ciele. Obecna moda pcha nas w tym kierunku mimowolnie. Skupiamy się na umyśle i wszelkich jego wytworach, choć nie pojmujemy jego najważniejszego tworzywa - naszych myśli. Czy jesteśmy świadomi tego, że one płyną nieustannie w naszej głowie i nie zatrzymują się nawet na chwilę? To one właśnie wywołują nastroje i co za tym idzie, emocje z nimi związane. Myśli budują uczucia, a uczucia budują nasze wnętrze.
Tak, posiadamy wnętrze. Nie wiemy, gdzie dokładnie się znajduje, jak głębokie jest, z czego jest zbudowane. Nikt nas tego nie uczy, kompletnie nie potrafimy się z nim porozumiewać. W efekcie stajemy się głęboko nieszczęśliwi. Jesteśmy jedną, wielką, nieszczęśliwą masą ludzi, a depresja jako czwarta najbardziej rozpowszechniona choroba na świecie, mówi sama za siebie. Jesteśmy częścią wielkiego, przemyślanego systemu, który ma zadanie nie ukazywać nam prawdy.
A prawdą jest to, że posiadamy dusze, która nie musi zabijać drugiego człowieka w imię swojego Boga. Czy w ogóle jesteśmy świadomi swojej duszy? To ona jest naszym wnętrzem. I jakkolwiek spróbowaliśbyśmy je określić, nie ma to większego znaczenia. Czy jesteśmy świadomi tego, że jeśli go nie spełniamy to coś wygasa w naszych oczach? Tym czymś jest (jej) radość, którą my bezpośrednio odczuwamy w życiu. Wniosek z tego jest taki, że kiedy nie jesteśmy połączeni ze swoim wnętrzem, nie potrafimy odczuwać radości.
Poprzez naszą duszę odczuwamy. Czujemy wszystko, co czuje nasze wnętrze - brzmi logicznie. A więc czujemy wszystko, co czuje nasza dusza. Jesteśmy z nią scaleni. Znajduje się ona w świecie, którego nie dostrzegamy. Nie dostrzegamy świata naszych wnętrz i gonimy za materią, nie zdając sobie sprawy, że to nie ona da nam poczucie szczęścia, które nade wszystko pragniemy odczuwać. Świat duchowy, jest dla nas jakąś abstrakcją, rodem z fantastycznych książek czy opowiadań. On jednak istnieje i objawia się nam bardziej czy mniej. Jest równoległy z naszą rzeczywistością i całkowicie magiczny. I jeśli przyjrzymy się tej magii, zobaczymy, że objawia się ona w prostocie. W najpiękniejszej prostocie, będącej głównym filarem naszego, złożonego świata.
W tym wszystkim chodzi tak naprawdę o ten nasz kawałek świata duchowego, w którym przebywa nasze wnętrze. Chodzi o to, żebyśmy my, ludzie, jako narzędzia naszych dusz, łączyli się z poziomu świata materialnego na poziom rzeczywistości duchowej, po to by spełniać swoje wnętrze. Mówiąc inaczej, chodzi o to, żeby Twoje odczucia, wypełniające Cię wewnątrz dawały Ci poczucie spełnienia.
Lekcja pierwsza: Musimy spełniać swoje wnętrze. Musimy tworzyć jedność.
My z naszym wnętrzem, a nasze wnętrze ze swoim fragmentem Wszechświata.
Na koniec trochę teorii:
Grecki filozof Platon, kontynuując nauki Sokratesa, stwierdził, że człowiek jest to dusza uwięziona w ciele. Zakładał więc, że istotą człowieka jest właśnie dusza. Samo pojęcie związane jest z jego poprzednikiem, Sokratesem, który umieścił duszę w centrum swojej filozofii. Jeżeli chodzi o założenia przedsokratejskie pojęcie duszy było określane jako psyche, co oznaczało tchnienie.
Ostatnie zdanie jest również odniesieniem do podtytułu mojego bloga, w którym umieściłam cytat naprawdę niezwykłego pisarza i muzyka.
~ Mantra