mała korekta: W.S. Grebennikow był genialnym przyrodnikiem, wspaniałym artystą, pisarzem , popularyzatorem nauki, wynalazcą - ale NIE BYŁ profesorem, doktorem ani nawet magistrem - był samoukiem z paroma klasami i miłością do przyrody. Młodość spędził w sowieckim łagrze - o czym opowiada m.im. w art, "Moje uniwersytety" i książkach "Listy do wnuka" 1 i 2 oraz oczywiście "Mój świat", pracował naukowo jako laborant... Dziadek zostawił zagadkę w książce dla dzieci - w 5 lat ją "rozpykaliśmy" - pozdrawiam. PS. Andriusza P. czyli wnuk rodzony Dziadka rzeczywiście zaprzecza realnośći całej historii i nie należy go niepokoić - i tak nic nie powie podobnie jak reszta rodziny, współpracownicy i inni męczeni telefonami od 10 lat. Dziadek pisał: "Dla ludzi uczonych niech ta historia pozostanie bzdurą i bajką dla dzieci, za to dla młodych niech będzie inspiracją i nadzieją..." a także że "pospieszył się z odkryciem o jakieś 50 lat - jak mu wytłumaczono". Popatrzcie chwilę na zdjęcie faceta na desce - i zapytajcie się swojej intuicji:prawda czy fałsz?
Byłeś świadkiem zagadkowego zjawiska? Jeśli tak, poinformuj nas o tym już dziś! Czekamy na relacje współczesne oraz z lat ubiegłych. Na życzenie świadka zapewniamy pełną anonimowość!
UWAGA: Nie odbieramy połączeń z numerów zastrzeżonych