Debata była ogólnie bardzo ciekawa, niemniej chciałbym odnieść się do teorii, że za tragedię Diatłowowców odpowiadała oddział specjalny GRU. Komandosem wprawdzie nie byłem, ale trochę w mundurze pochodziłem, i wydaje mi się że ta teza jest nieuzasadniona, jeśli popatrzymy na sytuację taktyczną. Jak podaje przywoływany przez p.Żelkowskiego, Suworow, drużyny specnazu składały się z około 10 ludzi, specjalnie wyselekcjonowanych i dowodzonych przez co najmniej podoficera w stopniu sierżanta, często też chorążych, poruczników i kapitanów. Gdyby taka grupa natknęła się w środku nocy na namiot, w którym spaliby Diatłowowcy, po prostu ten namiot by ominęli, bo śpiący "inteligenci" nie stanowili by żadnego zagrożenia dla radzieckich komandosów, nie wykryliby ich, nie ujawnili ich obecności, bo przecież spali, zapasy można by uzupełnić dzięki łobazowi. Nawet jeśli zostaliby wykryci - wystarczyło dowódcy grupy specjalnej postawić do pionu przewodnika, i na tym sprawa by się skończyła. Pamiętajmy, że jak słusznie zwrócił uwagę Kondrad44, to jest 15 lat po Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. W składzie Armii Czerwonej wciąż są żołnierze, będący w trakcie wojny tzw. minerami gwardii GRU, doświadczeni w działaniach na tyłach niemieckiej armii. Oni w żaden sposób nie musieliby się sprawdzać, wszak swój łyk krwi już wypili. Co więcej każda armia jest taką strukturą, gdzie wiedza, szczególnie doświadczonych podoficerów jest wpajana młodym, i gdzie młodzi przez tych podoficerów są selekcjonowani. Załóżmy jednak, że specnazowcy chcieliby Diatłowowców zniszczyć - oczywiście nie podjęliby z 9 osobową grupą walki wręcz (a na taką walkę zdają się wskazywać obrażenia niektórych uczestników). Gdyby ja miał to robić, pociągnąłbym po namiocie seriami z kałacha, tym bardziej że "tłumik" PBS był dostępny od połowy lat 50tych, potem ewentualni ranni zostaliby dobici. Jeśli przyjmiemy założenie, że to była grupa specjalna, nie ma problemu z tym by zwłoki nawet zakopać i spalić przy pomocy granatów zapalających albo nawet wysadzić je w powietrze, uprzątnąć obozowisko i rozpłynąć się górach następnego dnia. Oczywiście ktoś znający się na historii radzieckich sił specjalnych mógłby zapytać, czy w ogóle autonomiczne (tzn. nie wykonujące rozpoznania na rzecz konwencjonalnych jednostek) jednostki specjalne wtedy istniały. Nie mam, niestety, dostępu do swojego archiwum, by odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje mi się, że wtedy były w powijakach, ze względu na przekonanie o nieuchronnej wojnie jądrowej. Ich rozwój, jak sądzę nastąpił kilka lat później, w odpowiedzi na amerykańskie Zielone Berety.
Byłeś świadkiem zagadkowego zjawiska? Jeśli tak, poinformuj nas o tym już dziś! Czekamy na relacje współczesne oraz z lat ubiegłych. Na życzenie świadka zapewniamy pełną anonimowość!
UWAGA: Nie odbieramy połączeń z numerów zastrzeżonych
Na dzisiejszy dzień nie są zaplanowane żadne audycje (programy nadawane na antenie emitowane są z autopilota). Sprawdź program na inne dni. O wszystkich planowanych audycjach informujemy na bieżąco na tej stronie oraz na naszych profilach społecznościowych.
WESPRZYJ RADIO PARANORMALIUM
Chcesz wesprzeć Radio Paranormalium drobną wpłatą i sprawić, by rosło w siłę i było jeszcze lepsze?