Komoruski wiedział wcześniej. Jak samolot spadł, od razu media ogłosiły, że wszyscy zginęli, w tym prezydent. Według prawa powinien być wcześniej wystawiony akt zgonu przez lekarza po przeprowadzonym badaniu ciała prezydenta. Ale co tam... Komoruski, który był wówczas marszałkiem sejmu i według konstytucji, w przypadku śmierci prezydenta, przejmował jego kompetencje, właśnie przypadkiem przechodził koło kancelarii prezydenckiej razem z tragarzami... Na wieść o śmierci prezydenta, pognał po klucze od prezydenckich gabinetów do portiera, mało sobie nóg nie połamał. A w gabinetach interesujące dokumenty… Sprawdził się Bronek w tej próbie ogniowej i na końcu sam został wybrany przez naród na prezydenta naszej nieszczęsnej ojczyzny.
Byłeś świadkiem zagadkowego zjawiska? Jeśli tak, poinformuj nas o tym już dziś! Czekamy na relacje współczesne oraz z lat ubiegłych. Na życzenie świadka zapewniamy pełną anonimowość!
UWAGA: Nie odbieramy połączeń z numerów zastrzeżonych