Śmiech
: 2021-01-17, 04:21
Nie przemawiały do mnie nigdy historię rodzimej przeprowadzających się do nowego mieszkania i rzekomych nawiedzeń.. dopóki nie przytrafiło mi się to na własnej skórze. Już pierwszej nocy po pracy w urządzaniu gdy usilnie próbowałam zasnąć ocknęło mnie jakieś bieganie w tą i drugą stronę po strychu na górze. Na początku mimo zdziwienia pomyślałam że to może coś u sąsiadów za ścianą ale byłam przekonana że hałas jest nade mną. Usiadłam na łóżku i wywnioskowałam że może to włamanie wejście na strych było na poddaszu nie w mieszkaniu a drzwiczki nawet ja bym dała radę wyrwać bez kluczyka. Jednak zastygłam kompletnie w bezruchu jak usłyszałam śmiech kilkuletnich dzieci. Było grubo po północy raczej rodzice nie pozwolili by im buszować o tak późnej godzinie poleciałam do siostry ona także nie spała co gorsza była w totalnym szoku i modliła się. Próbowałam to jakoś rozwiązać i powiedziałam że to może dzieci sąsiadów na co ona mi że tu żaden z sąsiadów nie ma u siebie dzieci. Trwało to wszystko w najlepsze przez jakąś godzinę później zasnęłam nie wiedząc kiedy. Powtarza się to co kilka nocy. Z tego co się dowiedziałam były właściciel popełnij samobójstwo w łazience a dawniej wybuchł pożar i zginęła dwójka dzieci. Wolałabym żeby to się nigdy nie wydarzyło Nie wiem co będzie dalej.