Fajny artykuł i jedno z zapytań: - Dlaczego miałabym chcieć wgrać swój umysł?
Odpowiedź jest raczej prosta. Aby stworzyć dla siebie duplikat. Kopię bezpieczeństwa. Daje to możliwość pokonania śmierci i przemijania. Przynajmniej na czas istnienia warunków życiowych na Ziemi. W perspektywie zaś gdzie indziej w kosmosie.
W ubiegłym roku wyemitowano film Transcendencja. Właśnie o tym traktował. Ale to się ma nijak do kopii człowieka. Umysł człowieka bez dokładnie takich samych terminali jak zmysły wraz z zmysłem dotyku zewnętrznego na skórze jak i wewnętrznego w objętości człowieka będzie ryzykownym transhumanizmem. Najważniejsze jest to, aby zbudować człowieka na podobieństwo z zewnątrz i podobieństwo w zdobywaniu świadomości przez uczenie się przez poznawanie zmysłami.
Najfajniejsze androidy byłyby takie, które byłyby zamienne z żywym człowiekiem i nie antagonizujące się wzajemnie. Osiągnąć to dałoby się, gdyby sex i intymność z androidem co do wrażeń była dokładnie zbliżona do prawdziwych. Android z kolei wniósłby udoskonalenie człowieka co do trwałości odporności na choroby, zatrute powietrze, skrajne temperatury itp.
stariacker0 Powiem Ci tak. Są 2 koncepcje archiwizowania świadomości, czy robienia kopii.
1. W centralnej bazie która gwarantuje tę samą świadomość na dzień archiwizowania. Jak jest wypadek lub śmierć firma zapewnia odtworzenie.
2. Samemu trzyma się duplikat siebie u siebie i dokonuje się codziennych zrównań świadomości. W drugiej opcji kopia jest zabezpieczeniem własnego życia. Żyjesz jednym egzemplarzem, a drugi przechowujesz i codziennie go aktualizujesz od siebie. W razie wypadku śmierci lub zniszczenia androida kopia kontynuuje Twój byt i szybko zabezpiecza sobie kolejny fizyczny egzemplarz. Ewentualnie żyjecie wspólnie po swoich ścieżkach obowiązków na konto jednego obywatela i na schyłek dnia aktualizujecie świadomość do wspólnej, która jest superpozycją (sumą) obu świadomości.
6-ty dzień mam w zbiorach ulubionych filmów. No cóż ułożyłabym znacznie ciekawszy film.
Problem w tym, że cały czas to jest tylko kopia. Podam trzy analogie:
1. Jeżeli kupisz oryginalną płytę audio, a następnie ją zgrasz na inny nośnik (nawet wypalisz to samo logo na płycie), to czy zawartość tego zapasowego nośnika będzie tą samą co na oryginalnym? Nie. Będzie identyczna, ale nie ta sama.
2. Jeżeli ktoś spreparuje idealnie np. Mona Lizę (ale w sposób możliwy dopiero za jakie 150 lat), podrabiając właściwości fizyczne każdego atomu włókna, farby itd. (czyli "sklonuje" ją 1:1), to czy kopia będzie oryginałem? Nie. Będzie kopią i dla innych ludzi może owszem skutecznie zastąpić oryginał (nikt nigdy się nie pozna, oprócz twórców kopii), ale dla samego oryginalnego obrazu nie będzie to przedłużenie jego bytu (tu trochę personifikacji, ale to analogia). On przepadnie bezpowrotnie, a każdy inny będzie myślał tylko o jego kopii jak o oryginale.
3. Masz wiadro wypełnione wodą (czaszka i mózg). Wrzucasz do niego np. plastikowe klocki (świadomość, osobowość, poprostu JA). Rożnią się one nieznacznie układem atomów (sposobem komunikacji komórek) od innych w innych wiadrach. Dodajesz teraz drugie wiadro z wodą (obok tego pierwszego jako nowy nośnik świadomości, mojego bytu). Wrzucasz do niego identyczne klocki zrobione na podstawie oryginalnych z I wiadra, które wcześniej przeanalizowałaś i skopiowałaś ich strukturę. Oba komplety wyglądają i zachowują się (pomijając już różnice w wodzie w każdym z wiader) identycznie, ale klocki w drugim wiadrze są tylko kopią. Dla mnie jedynie fizyczne przeniesienie klocków z pierwszego wiadra do drugiego byłoby faktycznym przeniesieniem (mojego bytu). Czyli podpięcie kabelków, czy czegoś innego do oryginalnego mózgu i skierowanie komunikacji neuronów (bo to tworzy chyba świadomość, moje Jestestwo) do nowego "mózgu" (krok po kroku, aż cała ta komunikacja byłaby przeniesiona). Jeżeli natomiast za świadomość odpowiadają konkretne neurony a nie sposób ich komunkacji między sobą, to jedynie przeniesienie tych neuronów do nowego nośnika byłoby przeniesieniem a nie skopiowaniem (i tym samym stworzeniem klona) świadomości, a w takim przypadku neurony i tak by umarły z czasem, a sztuczne neurony znowu byłyby tylko próbą sklonowania bytu osoby.
To co opisałaś, to mogłoby służyć jedynie jako kopia wspomnień, umiejętności, ale nie jako przeniesienie mojej całej świadomości, bo to byłaby kopia, ewentualnie umysł zbiorowy jak w twoim pkt. 2, ale to byłoby jak shizofrenia, czy inna choroba psychiczna z osobowościami mnogimi.
Punkt 1, 2 i 3 jest przesadnym dociekaniem. Można na tej zasadzie też teoretyzować, że po kilku latach osoba nie jest tą samą osobą, bo wymieniły się w niej prawie wszystkie atomy.
Podobnie z strukturą neuronową która jest żywa i zmienia się za życia co do geografii połączeń aksonów i dendrytów. Ale jednak pomimo tych zmian jest aktualizowany stan świadomości utrzymywanej tak, jak sobie życzy osobnik. Tę rzecz doregulowują przepuszczalności w synapsach. Ciągłe testowanie samego siebie robi to z automatu.
Co innego są zasoby pamiętane, a co innego metaświadomość jako ośrodek w mózgu decydujący o podejmowaniu decyzji i czuciu się bycia samym. To co nazywasz jestestwem. Każda z tych rzeczy jest zmienna za życia i inna na każdą datę. Jestestwo związane z charakterem też jest zmienne. Podlegamy samowychowaniu. Wszczepiamy sobie własny kodeks działania. Jeśli archiwizujemy świadomość aby ją przenieść w sztuczną inteligencję trzeba archiwizować każdy z bloków funkcjonalnych mózgu. Zarówno jestestwo, jak i zasoby pamiętane.
Te podzespoły funkcjonalne są zbudowane jak sieci neuronowe. Robienie kopii całości polega najpierw na zrobieniu odczytu sieci (bloków funkcjonalnych) programami testującymi. Wyniki testów są bazą danych do wykonania nauczania sztucznej sieci neuronowej lub sieci biologicznej. Np wpisanie czyjejś świadomości w innego człowieka. Przykładowo np wchodzenie demona do człowieka. Demon wchodzi, bo przeprogramowywana jest sieć neuronowa. Człowiek to maszyna biologiczna.
Tzw przypadki zmian świadomości u ludzi wziętych to właśnie są techniki przeprogramowywania zasobów pamięci. Ludzie są wzięci na chwilę a w głowie mają historie pobytu np na planecie w innym świecie przez np 2 miesiące. Np Robert Dean miał takie wzięcie. Bardziej mi to wygląda na zmianę świadomości u niego niż faktyczny lot statkiem gdzieś daleko w kosmos.
No ja akurat nie wierzę w opętanie ani channelling, a wszelkie tego typu przypadki to dla mnie oszustwa lub właśnie zmiany w świadomości spowodowane jakąś chorobą, a nie czymś z pogranicza religii (od razu piszę, że żadne przeczytane dowody na to mnie nie przekonały, bo mózg i organizm są jeszcze za słabo poznane, by twierdzić np., że za niezwykłe uzdrowienie odpowiada tylko cud, a nie sam uzdrowiony człowiek).
Co do reszty - akurat z tego nie wynika, by ta sieć neuronowa zaprogramowana na moją swiadomość była mną, a nie kopią mnie. Dopóki nie powstanie skuteczny test na to, czy przeniesiona osoba, to faktycznie ta przeniesiona a nie klon, to dotąd będę sceptyczny. Sam myślałem nad czymś takim, ale dokładna kopia jest praktycznie nieodróżnialna, więc nie wymyśliłem nic.
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.
Byłeś świadkiem zagadkowego zjawiska? Jeśli tak, poinformuj nas o tym już dziś! Czekamy na relacje współczesne oraz z lat ubiegłych. Na życzenie świadka zapewniamy pełną anonimowość!
UWAGA: Nie odbieramy połączeń z numerów zastrzeżonych