Może niektórzy już znają ten materiał, może niektórzy nie... jak nie znają, to poznają. Pisałem niedawno o przewinieniach niejakiego Marcina Mizery, szefa "projektu badawczego" NPN (ów akronim doczekał się ostatnio nowego rozwinięcia "Niepoważny Projekt Naciera" :D), względem Paranormalium i innych portali, grup badawczych oraz badaczy niezależnych.
Ostatnio w Internecie pojawił się popełniony przez pana Tomasza S***ra film, na którym widać, jak Mizera przyznaje się do kradzieży jego filmu. Przygotujcie chrupki, będzie co oglądać!
Sytuacja jest w ogóle arcyciekawa, i wygląda na to, że sam zainteresowany - czyli MM - stara się, aby jak najmniej osób (a najlepiej nikt) się o tym dowiedziało. Kopie filmu znikają z Internetu niczym mięso ze sklepów w PRL-u. I bynajmniej nie usuwa ich autor filmu - najprawdopodobniej sam Mizera wysyła "małe raporciki" to administracji serwisów typu Wrzuta, Youtube, itd. z żądaniem usunięcia filmu, który "narusza jego dobra osobiste".
Narusza? W którym miejscu? Nikt przecież nikogo nie wyzywa od skończonych skurwysynów i innych pierdzieli. Nikt nikogo nie bije. Ostrego ruchania też nie ma. To tylko zwykła filmowa dokumentacja rozmowy dwóch mężczyzn. Jeden mężczyzna wytyka drugiemu, że ten podpieprzył mu film ze strony i bezprawnie wykorzystał na swoim serwisie. Drugi wyraźnie nie wie co powiedzieć, jest zbity z tropu, coś kręci, w końcu w zawoalowany sposób przyznaje się do winy i przeprasza.
I to tyle, nic wielkiego. Film jak film. No ale raporty trzeba wysyłać, żeby czasem nikt nie zobaczył prawdziwej twarzy Mizery. Ten pieprzony tchórz woli kasować niewygodne materiały, wysyłać raporty, blokować użytkowników, wyzywać wszystkich od gnojów i wypierdków - ale dialogu jakiegokolwiek nie podejmie! Tym bardziej w miejscu, którego nie może w jakiś sposób kontrolować. Sam cenzuruje, a podobno jest przwciwko ACTA. Żałosny gość.
Z nieco innej beczki, NPN zamienia się w sektę. Docierają do mnie informacje od byłych członków NPN-u, że ktoś (zapewne Mizera) nasyła na nich "wspólnych znajomych", żeby wyzywali od chujów i śmieci ex-NPN-owców, szczególnie zaś tych, którzy ośmielili się nawiązać jakikolwiek kontakt z Infrą bądź z osobami współpracującymi z Portalem Infra. Istny stalking.
Wracając jeszcze do filmu, to jego autor to też taki trochę wariatuńcio - uważa się za "jedynego kompetentnego eksperta do spraw zjawisk niewyjaśnionych", tępiącego "paranormalne debilizmy". Radio Paranormalium nazwał "pierdolonym gównem", podobnie określa inne instytucje medialne ze słowem "paranormalne" w nazwie. Tutaj jednak muszę przyznać, że tym filmem wykonał kawał dobrej roboty, ukazując prawdziwą twarz szefa NPN-u.
Czasami ludzie pytają, po co te rozkminy o Mizernym. Otóż będę nagłaśniał wyczyny tego "specja do spraw gnojów i wypierdków" do momentu, gdy ten złodziej i konfabulator zostanie wreszcie przykładnie ukarany. A wiem, że do ukarania jest już właściwie bardzo, ale to naprawdę bardzo bardzo bardzo blisko.
BTW, oglądałem dzisiaj zdjęcia ze spotkania NPN-u w warszawskim "Przystanku Książka". Oczywiście, Mizerny znów opowiadał po raz pierdyliard kurwilion pierwszy o jednym i tym samym (na seminariach zawsze opisuje kilka jednych i tych samych przypadków spotkań z UFO, ze szczególnym akcentem na Emilcin). Kto przyszedł? Dziesięć osób. Z czego osiem to ludzie z NPN-u przyprowadzeni specjalnie na to spotkanie, jeden to członek Nautilusa (ten co udawał chupacabrę z Sochaczewa podczas "wizji lokalnej"), ostatni uczestnik to pracownica Przystanku Książka... nie no, ja bym się wstydził w ogóle taki "fotoreportaż z seminarium" wrzucać do Internetu, naprawdę.
(Mizerniaczku, mam kopię filmu, więc nawet jeśli usuną go z DailyMotion, sam go udostępnię, jeśli będzie taka potrzeba!)