Zagadkowe telefony FT-19
Wieczorem 4 sierpnia 1989 roku Bert Albury siedział zmęczony, po długim dniu pracy, w swym mieszkaniu i oglądał w telewizji ulubiony amerykański serial. Położył się wygodnie na sofie, trzymając w jednej dłoni szklankę piwa, a w drugiej paczkę niesamowicie drogich na Bahamach chipsów ziemniaczanych. Około godziny 23.00 nagle rozległ się dzwonek telefonu, co spowodowało, że zaskoczonym mężczyzną wstrząsnął dreszcz.
Ciekaw, kto może dzwonić do niego o tak późnej porze, podszedł do telefonu i podniósł słuchawkę.
Po drugiej stronie linii nie znajdował się nikt spośród jego znajomych. Przez chwilę nic nie było słychać, jednak po dziwnym pogłosie słyszanym w tle Bert zorientował się, że ktoś dzwoni do niego z bardzo dużego pomieszczenia. W końcu usłyszał dziwnie brzmiący głos, który, zgodnie z tym, co sobie przypomina autor relacji, wypowiedział następujące słowa: „Tyla, tu Tyla... żyjemy... żyjemy... [gdzie] jesteście... wszyscy są w porządku... Pars lekko ranny... Vendjas jest cały... odpowiadacie! Dlaczego nie odpowiadacie...".
Bert był całkiem zdezorientowany, mimo to próbował odpowiadać dziwnej osobie po drugiej stronie linii. Wszystko jednak wskazywało na to, że osoba ta w ogóle nie słyszy Albury'ego, bez względu na to, jak głośno krzyczał do słuchawki. Słowa wypowiedziane przez tajemniczą osobę zostały powtórzone jeszcze wielokrotnie, zanim po mniej więcej minucie głos zamilkł, a dziwny pogłos w tle przestał być słyszalny. Bert był początkowo zdziwiony, wytłumaczył sobie jednak dziwny telefon zakłóceniami technicznymi na linii, ponieważ dziwny głos brzmiał zbyt poważnie, by uznać całe zdarzenie za niewybredny żart.
Jeszcze tego samego wieczoru około północy telefon zadzwonił ponownie. Choć Bert leżał już w łóżku i prawie zasypiał, ciekawość zmusiła go do wstania, namacania po ciemku włącznika światła i przejścia przez cały pokój do aparatu telefonicznego. Jego niejasne przeczucie, że dzwoni ten sam tajemniczy osobnik i że wypowie wielokrotnie te same słowa, sprawdziło się. Bert Albury znów usiłował odpowiadać, choć osoba po drugiej stronie linii wcale go nie słyszała. Podobnie jak za pierwszym razem połączenie zakończyło się po upływie około minuty.
Od tego momentu reszta nocy minęła spokojnie, ale Berta dręczyła rozterka. A może ktoś, kto nagle potrzebuje pomocy, wykręca w rozpaczy pomyłkowy numer telefonu?
Czemu jednak uczynił to dwukrotnie, i to w odstępie godziny? Czy należy powiadomić policję? Tylko co im powie? Rozmyślał tak przez godzinę, siedząc w ciemnym pokoju, oświetlonym tylko małą lampką z sypialni. W końcu zmęczony doszedł do wniosku, że najlepszą rzeczą, jaką może zrobić, jest pójście do łóżka i złożenie następnego dnia wizyty w miejscowej firmie telekomunikacyjnej.
Prośba o sprawdzenie linii, złożona następnego dnia w BaTelCo [Bahama Telecomunication Company - przyp.Ivellios], została potraktowana rutynowo: sieć telefoniczna pracuje bez zarzutu, a dziwne telefony to z pewnością robota żartownisiów, chyba że klient to wszystko sobie wymyślił. Po takim dictum Bert Albury pomyślał, że właściwie wcale nie liczył na inną odpowiedź. Postanowił więc uznać dziwne zdarzenie za sprawę zamkniętą.
Jednak w ciągu kilku następnych miesięcy dziwne telefony w mieszkaniu pana Albury'ego powtarzały się jeszcze wielokrotnie. Żaden ze znajomych nie wyglądał, jego zdaniem, na sprawcę tych niewybrednych żartów przez długie miesiące.
Doprowadzony do rozpaczy ponownie zwrócił się do pracowników BaTelCo z prośbą o sprawdzenie stanu technicznego linii telefonicznej. W odpowiedzi otrzymał zapewnienie, że już „wkrótce" ktoś się tą sprawą zajmie. Kto rozumie znaczenie karaibskiego słowa „wkrótce", zwłaszcza jeśli chodzi o usługi świadczone przez bahamską telekomunikację, wie, że Bert Albury nie otrzymał do dziś żadnej odpowiedzi na swoją skargę. Prawdopodobnie kontrola kabla telefonicznego nie została jeszcze rozpoczęta, ale należy się tego spodziewać już „wkrótce".
Pechowy klient bahamskiej telekomunikacji nie był jednak jedyną osobą, która otrzymywała dziwne telefony. Liczni abonenci firmy BaTelCo opowiadali o przypadkach podobnych tajemniczych połączeń telefonicznych. Najczęściej w słuchawce można było usłyszeć te same słowa, których świadkiem był Bert Albury; niekiedy dochodziły strzępy innych słów i wypowiedzi, jak na przykład: „...Ladail... Ladail..." lub też „... na południe od Sholes...". Tajemnicze telefony zostały po raz pierwszy zarejestrowane przez Berta Albury'ego, ostatni taki telefon otrzymał Bili Sands w styczniu 1990 roku. Jednak dogłębne przeszukiwanie archiwów wykazało, żę-już zimą 1978 roku wydarzyła się seria dziwnych telefonów, brak jednak relacji dotyczących szczegółów rozmów. Także prasa nie uznała tych wydarzeń za godne uwagi, i to zarówno w latach siedemdziesiątych, jak i osiemdziesiątych. Jedynym źródłem informacji pozostają relacje osób bezpośrednio otrzymujących telefony.
Czytelnik z całą pewnością przypomina sobie historię „lotu nr 19" [zajrzyj do działu "Strefa Mroku" i "Niezwykłe miejsca" - Ivellios]. Przyjąwszy założenie, że teoria spirytystyczna jest słuszna w odniesieniu do głosów słyszanych przez telefon i na taśmie magnetofonu, można znaleźć wyjaśnienie, brzmiące co prawda fantastycznie, tych dziwnych telefonów. Przypomnijmy sobie słowa, które zaczynały się od niewyraźnego, lecz wielokrotnie powtarzanego wyrazu „Tyla.." (wym. "Tajlae"). Czy zamiast słowa „Tyla..." nie chodzi tu raczej o słowo „Taylor"? Dowódcą eskadry, prowadzącym lot nr 19 był przecież porucznik Charles Taylor. Wielokrotnie powtarzany wyraz „żyjemy" powinien być zrozumiany jako "jeszcze żyjemy". Taka interpretacja pozwala też łatwo wytłumaczyć dalszy ciąg przekazu: „Gdzie jesteście" - to pytanie z żądaniem odpowiedzi, zadane przez wieżę kontrolną; „Wszyscy w porządku", „Pars lekko ranny" -jeden z żołnierzy, Edward Powers jest tylko lekko ranny; „Vendjas jest cały" - samoloty TBM Avenger (po angielsku w liczbie mnogiej Avengers) nie są uszkodzone.
Na zakończenie pojawia się ponowna prośba o meldunek zwrotny. Zgodnie z zasadami łączności radiowej najważniejsze fragmenty meldunku są powtarzane, kilkakrotnie powtarzany jest również cały meldunek.
Słowa „Ladail" (wym. "Lołdejl") i „na wschód od Sholes" też nabierają sensu: pierwsze z nich bez wątpienia oznacza wywoływanie przez radio wieży kontroli lotów w Forcie Lauderdale, zwrot „na wschód od Sholes" określa pozycję eskadry w rejonie „na wschód od wysp Chicken Shoals".
Można więc przyjąć hipotezę, że mamy do czynienia ze zjawiskiem zwanym efektem elektronicznego bumerangu. Efekt ten polega na przejęciu ostatniego meldunku w postaci fali radiowej przez najbliżej położoną sieć telekomunikacyjną, w tym wypadku sieć operatora publicznego na Bahamach. A może „lot nr 19" wciąż jeszcze (lub też ponownie) leci gdzieś w powietrzu nad archipelagiem? Dotychczasowe emanacje akustyczne tego zjawiska wykazują cykl jedenastoletni. Chciałbym się zwrócić z gorącą prośbą do wszystkich czytelników, którzy są abonentami operatora telefonicznego BaTelCo: nadstawiajcie uważnie uszu zimą na przełomie lat 2000/2001!*
Michael Preisinger
Fragment książki "Zagadka Trójkąta Bermudzkiego rozwiązana" wyd. Amber 1998
*rzeczywiście zimą 2000/2001 również miały miejsce tajemnicze telefony. Linie telefoniczne nie zostały jednak sprawdzone po dziś dzień... - Ivellios
Ciekaw, kto może dzwonić do niego o tak późnej porze, podszedł do telefonu i podniósł słuchawkę.
Po drugiej stronie linii nie znajdował się nikt spośród jego znajomych. Przez chwilę nic nie było słychać, jednak po dziwnym pogłosie słyszanym w tle Bert zorientował się, że ktoś dzwoni do niego z bardzo dużego pomieszczenia. W końcu usłyszał dziwnie brzmiący głos, który, zgodnie z tym, co sobie przypomina autor relacji, wypowiedział następujące słowa: „Tyla, tu Tyla... żyjemy... żyjemy... [gdzie] jesteście... wszyscy są w porządku... Pars lekko ranny... Vendjas jest cały... odpowiadacie! Dlaczego nie odpowiadacie...".
Bert był całkiem zdezorientowany, mimo to próbował odpowiadać dziwnej osobie po drugiej stronie linii. Wszystko jednak wskazywało na to, że osoba ta w ogóle nie słyszy Albury'ego, bez względu na to, jak głośno krzyczał do słuchawki. Słowa wypowiedziane przez tajemniczą osobę zostały powtórzone jeszcze wielokrotnie, zanim po mniej więcej minucie głos zamilkł, a dziwny pogłos w tle przestał być słyszalny. Bert był początkowo zdziwiony, wytłumaczył sobie jednak dziwny telefon zakłóceniami technicznymi na linii, ponieważ dziwny głos brzmiał zbyt poważnie, by uznać całe zdarzenie za niewybredny żart.
Jeszcze tego samego wieczoru około północy telefon zadzwonił ponownie. Choć Bert leżał już w łóżku i prawie zasypiał, ciekawość zmusiła go do wstania, namacania po ciemku włącznika światła i przejścia przez cały pokój do aparatu telefonicznego. Jego niejasne przeczucie, że dzwoni ten sam tajemniczy osobnik i że wypowie wielokrotnie te same słowa, sprawdziło się. Bert Albury znów usiłował odpowiadać, choć osoba po drugiej stronie linii wcale go nie słyszała. Podobnie jak za pierwszym razem połączenie zakończyło się po upływie około minuty.
Od tego momentu reszta nocy minęła spokojnie, ale Berta dręczyła rozterka. A może ktoś, kto nagle potrzebuje pomocy, wykręca w rozpaczy pomyłkowy numer telefonu?
Czemu jednak uczynił to dwukrotnie, i to w odstępie godziny? Czy należy powiadomić policję? Tylko co im powie? Rozmyślał tak przez godzinę, siedząc w ciemnym pokoju, oświetlonym tylko małą lampką z sypialni. W końcu zmęczony doszedł do wniosku, że najlepszą rzeczą, jaką może zrobić, jest pójście do łóżka i złożenie następnego dnia wizyty w miejscowej firmie telekomunikacyjnej.
Prośba o sprawdzenie linii, złożona następnego dnia w BaTelCo [Bahama Telecomunication Company - przyp.Ivellios], została potraktowana rutynowo: sieć telefoniczna pracuje bez zarzutu, a dziwne telefony to z pewnością robota żartownisiów, chyba że klient to wszystko sobie wymyślił. Po takim dictum Bert Albury pomyślał, że właściwie wcale nie liczył na inną odpowiedź. Postanowił więc uznać dziwne zdarzenie za sprawę zamkniętą.
Jednak w ciągu kilku następnych miesięcy dziwne telefony w mieszkaniu pana Albury'ego powtarzały się jeszcze wielokrotnie. Żaden ze znajomych nie wyglądał, jego zdaniem, na sprawcę tych niewybrednych żartów przez długie miesiące.
Doprowadzony do rozpaczy ponownie zwrócił się do pracowników BaTelCo z prośbą o sprawdzenie stanu technicznego linii telefonicznej. W odpowiedzi otrzymał zapewnienie, że już „wkrótce" ktoś się tą sprawą zajmie. Kto rozumie znaczenie karaibskiego słowa „wkrótce", zwłaszcza jeśli chodzi o usługi świadczone przez bahamską telekomunikację, wie, że Bert Albury nie otrzymał do dziś żadnej odpowiedzi na swoją skargę. Prawdopodobnie kontrola kabla telefonicznego nie została jeszcze rozpoczęta, ale należy się tego spodziewać już „wkrótce".
Pechowy klient bahamskiej telekomunikacji nie był jednak jedyną osobą, która otrzymywała dziwne telefony. Liczni abonenci firmy BaTelCo opowiadali o przypadkach podobnych tajemniczych połączeń telefonicznych. Najczęściej w słuchawce można było usłyszeć te same słowa, których świadkiem był Bert Albury; niekiedy dochodziły strzępy innych słów i wypowiedzi, jak na przykład: „...Ladail... Ladail..." lub też „... na południe od Sholes...". Tajemnicze telefony zostały po raz pierwszy zarejestrowane przez Berta Albury'ego, ostatni taki telefon otrzymał Bili Sands w styczniu 1990 roku. Jednak dogłębne przeszukiwanie archiwów wykazało, żę-już zimą 1978 roku wydarzyła się seria dziwnych telefonów, brak jednak relacji dotyczących szczegółów rozmów. Także prasa nie uznała tych wydarzeń za godne uwagi, i to zarówno w latach siedemdziesiątych, jak i osiemdziesiątych. Jedynym źródłem informacji pozostają relacje osób bezpośrednio otrzymujących telefony.
Czytelnik z całą pewnością przypomina sobie historię „lotu nr 19" [zajrzyj do działu "Strefa Mroku" i "Niezwykłe miejsca" - Ivellios]. Przyjąwszy założenie, że teoria spirytystyczna jest słuszna w odniesieniu do głosów słyszanych przez telefon i na taśmie magnetofonu, można znaleźć wyjaśnienie, brzmiące co prawda fantastycznie, tych dziwnych telefonów. Przypomnijmy sobie słowa, które zaczynały się od niewyraźnego, lecz wielokrotnie powtarzanego wyrazu „Tyla.." (wym. "Tajlae"). Czy zamiast słowa „Tyla..." nie chodzi tu raczej o słowo „Taylor"? Dowódcą eskadry, prowadzącym lot nr 19 był przecież porucznik Charles Taylor. Wielokrotnie powtarzany wyraz „żyjemy" powinien być zrozumiany jako "jeszcze żyjemy". Taka interpretacja pozwala też łatwo wytłumaczyć dalszy ciąg przekazu: „Gdzie jesteście" - to pytanie z żądaniem odpowiedzi, zadane przez wieżę kontrolną; „Wszyscy w porządku", „Pars lekko ranny" -jeden z żołnierzy, Edward Powers jest tylko lekko ranny; „Vendjas jest cały" - samoloty TBM Avenger (po angielsku w liczbie mnogiej Avengers) nie są uszkodzone.
Na zakończenie pojawia się ponowna prośba o meldunek zwrotny. Zgodnie z zasadami łączności radiowej najważniejsze fragmenty meldunku są powtarzane, kilkakrotnie powtarzany jest również cały meldunek.
Słowa „Ladail" (wym. "Lołdejl") i „na wschód od Sholes" też nabierają sensu: pierwsze z nich bez wątpienia oznacza wywoływanie przez radio wieży kontroli lotów w Forcie Lauderdale, zwrot „na wschód od Sholes" określa pozycję eskadry w rejonie „na wschód od wysp Chicken Shoals".
Można więc przyjąć hipotezę, że mamy do czynienia ze zjawiskiem zwanym efektem elektronicznego bumerangu. Efekt ten polega na przejęciu ostatniego meldunku w postaci fali radiowej przez najbliżej położoną sieć telekomunikacyjną, w tym wypadku sieć operatora publicznego na Bahamach. A może „lot nr 19" wciąż jeszcze (lub też ponownie) leci gdzieś w powietrzu nad archipelagiem? Dotychczasowe emanacje akustyczne tego zjawiska wykazują cykl jedenastoletni. Chciałbym się zwrócić z gorącą prośbą do wszystkich czytelników, którzy są abonentami operatora telefonicznego BaTelCo: nadstawiajcie uważnie uszu zimą na przełomie lat 2000/2001!*
Michael Preisinger
Fragment książki "Zagadka Trójkąta Bermudzkiego rozwiązana" wyd. Amber 1998
*rzeczywiście zimą 2000/2001 również miały miejsce tajemnicze telefony. Linie telefoniczne nie zostały jednak sprawdzone po dziś dzień... - Ivellios
Kopiowanie i umieszczanie naszych treści na łamach innych serwisów jest dozwolone na zasadach opisanych w licencji.
Komentarze · Dodaj komentarz
Klimer
(2008-05-02 16:53:35)
| 👮 raport
Może jednak to prawda?
a z tą obsługą klienta to tak jak u nas nasza szanowna TPSA robi sobie z nas jaja taka prawda!
| Odpowiedz
Pedros
(2008-07-07 18:32:16)
| 👮 raport
Autor tekstu nie wyjasnil czym byl lot FT-19 , chocby takie informacje czy to byl lot zwiadowczy czy bojowy , ponadto data tego lotu , trasa przelotu ( niby troche jest ... ;/ ) , co z tym lotem sie stalo ... zeby cokolwiek powiedziec to jednak takie "szczegoly" sa potrzebne
| Odpowiedz
Łukasz
(2008-08-11 18:29:13)
| 👮 raport
heh...jak w serialu ''zagubieni'' wiadomosc jakby krazy, ale co sie moglo stac z tymi pilotami :<?
| Odpowiedz
dzin100nikiem
(2008-10-27 12:07:38)
| 👮 raport
Pedros napisał (2008-07-07 18:32:16)
"Autor tekstu nie wyjasnil czym byl lot FT-19 "
Patrol, składający się z pięciu bombowców typu TBM Avenger, wystartował 5 grudnia 1945 roku o godz. Czternastej do lotu ćwiczebnego z lotniska wojskowego w forcie Lauderdale na Florydzie. ... Taylor spojrzał na zegarek. Dochodziła 14:05. - Baza, zrozumiałem zadanie. Wykonuję! Z przyzwyczajenia spojrzał na przyrządy pokładowe. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Lot przebiegał spokojnie, planowo. Avengery szły wyznaczonym kursem na wysokości 1000 stóp. Po godzinie dowódca przycisnął guzik mikrofonu: - Halo, klucz. Do wszystkich, do wszystkich! Za godzinę sprowadzamy te cholerne pudła na ziemię. Taylor nawiązał kontakt z wieżą kontrolną: - Zezwalam na lądowanie- podaje kontroler W tej samej chwili w głośnikach wieży rozległ się przerażony głos dowódcy: - Dzieje się z nami coś dziwnego! Nie widzę ziemi! Powtarzam, nie widzę ziemi! Nawigator wieży kontrolnej, kapral Allen Kosnar spojrzał zdziwiony. - Starego Taylora trzymają się głupie kawały?- Ponownie wcisnął klawisz przełącznika. - Halo, klucz! Tu baza. Podaje... W głośniku rozległ się głos Taylora : - Baza, powtarzam, że nie widzę ziemi! Nie widzę!!! Kosnar przetarł spocone czoło - Baza, słyszycie nas?- chrypiał głośnik - Nie możemy określić swojego położenia. - Lećcie za słońcem, na zachód. Słyszysz, na zachód! - Nie widzimy słońca! Nie wiemy gdzie jest zachód! Nic nie rozumiemy... Piloci już nie reagowali na żadne polecenia. Krzyżujące się w eterze nawoływania świadczyły, że znajdują się u kresu wyczerpania nerwowego. Po kilkunastu minutach dowódcy udało się złapać kontakt z bazą. Meldował: - Nasze busole nie działają! Sadzę, że znajdujemy się w okolicach Keys... Łączność ponownie została przerwana. Wieża jednak nadal słyszała rozmowy pilotów przez czterdzieści minut, najstraszliwszych chyba w historii fortu Lauderdale. Wreszcie około godziny 16:00 zgłosił się jeden z oficerów, chyba był to kapitan George Stivers. - W dalszym ciągu nie jesteśmy pewni, gdzie się znajdujemy. Ostatnie jego słowa brzmiały nieco dziwnie: - Wygląda na to, jak byśmy wchodz8ili w białą wodę! To chyba koniec...-głośnik zatrzeszczał i umilkł. W eterze panowała martwa cisza. Z fortu wyleciał niemal natychmiast ogromny hydroplan typu "Martin Mariner" PBM, pilotowany przez porucznika Coney'a. Na pokładzie znajdował się m.in. Polak- Józef Żywicki z Chicago. Po dwudziestu minutach samolot nie odzywał się już... co się stało? Jak to możliwe, że na tak stosunkowo małym obszarze zaginęło bez śladu SZEŚĆ samolotów z dwudziestoma siedmioma osobami na pokładzie! Poproszono o pomoc wszystkie jednostki stacjonujące na tym wybrzeżu, aby przeszukiwały ten rejon. W poszukiwaniach uczestniczyło ponad 300 samolotów i 50 jednostek pływających. Żołnierze przetrząsnęli ponad 50 kilometrów kwadratowych wybrzeża Florydy. Na próżno...
Piątka Avengerów zapoczątkowała czarną serię. 3 lipca 1947 roku zaginął C-54.Był to samolot armii USA. 17 stycznia 1949 roku zniknęła bez wieści maszyna "Star Ariel" z 20 osobami na pokładzie. 28 grudnia przepadł samolot pasażerski DC-3 , który podchodził już do lądowania! Do lotniska w Miami miał tylko 50 mil!
~ Żródło: www.mck.prv.pl/art_trojka...
| Odpowiedz
Ruskof
(2009-10-29 12:23:32)
📧 pw | 👮 raport
Chcialbym podziekowac
"NICK" napisał:
dzin100nikiem za kapitalny post,a co do polozenia,a skad wylatywali (czyli z Miami),mogli byc w zonie trojkatu bermudzkiego gdy klopoty sie zaczely (brak widoku slonca,zepsute busole) zawsze gdy czytam o takim czyms to mysle o trojkacie bermudzkim,i zimno w plecy mi sie robi.Czy jest mozliwosc udostepnienia kiedy wieza kontrolna miala ostatnia wiadomosc o polozeniu zalogi?
| Odpowiedz
Chris26
(2010-06-27 11:46:02)
| 👮 raport
Przeczytałem ten artykuł swojej babci. Powiedziała, że kilkanaście lat temu miała podobne zdarzenie u nas w kraju (dokładnie woj. Łódzkie). Miała kilka razy telefony, gdzie po odebraniu również nikt jej nie słyszał. Za każdym razem dźwięk również był jak z jakiejś hali, słyszała rozmowy dwóch osób. Twierdzi że całość wyglądała jak z jakiegoś sklepu. Do dziś pamięta że ktoś komuś kazał tam ustawić pomarańcze, tam coś innego. W końcu poszła do TP złożyć reklamację. Ci powiedzieli że jak będą rozbierać budkę to sprawdzą. Niestety chyba nie dostała odpowiedzi podobnie jak w przypadku BaTelCo....
| Odpowiedz
Bartez
(2010-08-17 12:08:56)
| 👮 raport
Pedros, przecież napisał w artykule, że żeby dowiedzieć się więcej o locie nr.19 trzeba zajrzeć do działów Strefa Mroku i Niezwykłe miejsca.
| Odpowiedz
wolfie
(2011-03-12 19:09:56)
| 👮 raport
W jednym z programów TV na temat Trójkąta Bermudzkiego około 20-lat temu podano informacje, że do stacji radiowej na Bermudach zadzwonił osobnik, który twierdził, że lot-19 trwa do dziś a załoga samolotów żyje i ma się dobrze samoloty z ludźmi przebywają w próżni dzięki czemu ponoć się nie starzeją. Po odtworzeniu nagrania do radia zadzwoniło mnóstwo słuchaczy twierdząc, że w trakcie odtworzenia nagrania na antenie metalowe przedmioty w domach nie których z nich same się poruszały. Tyle mogę dorzucić.
| Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zanim napiszesz komentarz, zapoznaj się z zasadami publikowania komentarzy.
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.