Spotkanie z magiem.

Inner Sanctum

Spotkanie z magiem.

Post autor: Inner Sanctum »

Slava !

Przejrzałem kilka for o zjawiskach paranormalnych zwracając szczególną uwagę na dział poświęcony magii. Jedno konkurencyjne forum jest obecnie bardziej "żywe" od tego, ale tutaj dział magii jest najlepiej rozbudowany, więc postanowiłem swą historię przedstawić tutaj.

Magią zainteresowałem się razem z moim kuzynem w lipcu tego... znaczy poprzedniego roku. Ale nie o tym chcę pisać.

Na święta pojechałem z rodziną do mojej ciężko chorej, umierającej babci w góry. We Szczepana wieczorem postanowiliśmy z kuzynem pół godzinki poćwiczyć psiballe i wogóle rozmawialiśmy sobie o magii koło łóżka babci, która jak myśleliśmy spała. W pewnym momencie babcia jednak włączyła się do rozmowy i ostrzegła nas żebyśmy się w to nie bawili, bo skończymy jako wariaci w odosobnieniu po środku lasu. Troszkę się zdziwiliśmy, że babcia tak nagle się odezwała i nie wiedzieliśmy za bardzo do czego pije. Babcia opowiedziała nam o "magiku-wariacie", który żyje daleko w lesie za wioską. Nigdy wcześniej o nim nam nie mówiła, a często rozmawialiśmy sobie o różnych takich ciekawych sprawach z magią częściowo powiązanych. Babcia wyjaśniła, że o tym gościu wie tylko ona i pewien pan mieszkający w tej samej wsi i postanowili o tym nie mówić.

Babcia bardzo lubiła z tym panem chodzić na grzyby i kiedyś podczas takiej wyprawy natknęli się na tego "magika-wariata". Zaszli głęboko w las w okolice działki, która kiedyś należała do tego pana i zobaczyli kogoś bardzo dziwnego. Ktoś ubrany był w długi, szary płaszcz przewiązany cingulum, a na głowie miał szary kapelusz. Miał długie białe włosy i średniej długości białą brodę. W ręku trzymał długą gałąź z takim specyficznym zakończeniem i robił coś z liściami, a konkretniej mruczał coś pod nosem i przerzucał liście na drugą stronę niewielkiego strumyczka i wydzielała się przy tym magiczna energia.
W jednym momencie zaczęliśmy się z kuzynem śmiać, bo uświadomiliśmy sobie, że babci się coś pomieszało i mówi o Gandalfie z Władcy Pierścieni(oglądała film). Powiedzieliśmy jej to.
Ona stwierdziła, że wie co mówi i mówiła dalej.
Podeszła z panem Staszkiem do tego magika. Spytali się go co on tu robi, na co on zaczął coś mruczeć i rozkazał im stamtąd iść bo zakłócają rytruał i takie tam różne rzeczy im mówił. Przemawiał jak opętany, więc babcia z panem Staszkiem postanowili wracać do domu, żeby "wariatowi" coś czasem nie odbiło. W drodze postanowili, że nikomu nic o tym nie powiedzą, dla bezpieczeństwa mieszkańców.
Byliśmy do tego nastawieni z kuzynem bardzo sceptycznie, ale postanowiliśmy spytać pana Staszka o tą historię, żeby się upewnić, że babci się coś pomieszało.

Poszliśmy w ten sam dzień do pana Staszka, który okazał się 61-letnim mężczyzną w pełni sił i z dobrym zdrowiem. Pan Staszek wielce się zdziwił, że znamy sprawę i ku naszemu zdziwieniu potwierdził słowa babci, przy okazji informując nas o dokładnym położeniu magika i o jego chacie, o której babcia nam nie wspomniała. Pan Staszek nie pamiętał jak dokładnie wyglądała, ale była bardzo duża. Spytaliśmy pana Staszka czemu nikomu o nim nie mówili i jak to możliwe, że nikt o nim nie wie. Pan Staszek powiedział, że ten magik jest nieobliczalny i lepiej było nie mówić, żeby ktoś nie wybrał się tam zbadać sprawy. Stwierdziliśmy, że przecież napewno ktoś tam trafił, przecież ludzie chodzą po lesie. Pan Staszek tylko się zaśmiał.
Okazało się, że magik mieszka ponad 8 km(!) w głąb lasu z dala od wioski i ludzi. Tak głęboko w las nikt się nie zagłębia, bo nie ma po co -> tereny te są własnością pewnego mężczyzny, który nie mieszka w tych stronach, a ludzie sa tu uczciwi i nikt nie uciąłby nieswojego drzewa.
Spytaliśmy go po co w takim razie poszli tam z babcią. Pan Staszek wyjaśnił, że fragment lasu, do którego zaszli należał kiedyś do jego ojca i że rosło tam dużo grzybów, więc z ciekawości postanowił, że się tam przejdzie.
Pan Staszek pokazał nam jakiś papierek sprzedaży ziemi i mapkę, na której była ona zaznaczona. Zaznaczyliśmy z kuzynem to miejsce w GPS-ie. Podziękowaliśmy panu Staszkowi za informacje i wróciliśmy do domu.

Oczywiście postanowiliśmy zaraz na drugi dzień wybrać się do lasu i sprawdzić czy to prawda. Zdawaliśmy sobie sprawę, że może się okazać, że to bajki, ale sama myśl o takiej wyprawie nas ekscytowała. Poczyniliśmy więc niezbędne przygotowania i poinformowaliśmy rodzinę, że rano wybieramy się na całodzienną wyprawę w las. Jesteśmy dorośli ale i tak musieliśmy zapewnić wszystkich pokolei, że mamy GPS, naładowane komórki i się nie zgubimy, a w razie czego zadzwonimy.

Wstaliśmy o 4:30 umyliśmy się, zjedliśmy, ubraliśmy się i o 5:00 wyruszyliśmy.
Szliśmy prosto do celu kierowani przez GPS. Początkowe wielkie podniecenie już po 30 minutach osłabło, bo okazało się, że podróż będzie dużo trudniejsza niż sądziliśmy. 8 km w normalnych warunkach można przejść w 2h. Po 30 minutach przeszliśmy ledwo kilometr.
Las znajduje się w górach i raz musieliśmy się wspinać, a raz ostrożnie schodzić w dół. Szło się bardzi ciężko. Las jest iglasty, bardzo gęsto porośnięty drzewami. Śnieg też trochę przeszkadzał, ale tylko miejscami, bo las był tak gęsto porośnięty, że nie było go zbyt dużo. Mniej więcej po 6km drogi coś poczuliśmy w powietrzu. Im dalej szliśmy tym wyraźniej to odczuwaliśmy.

Gdy dotarliśmy już prawie na miejsce zobaczyliśmy w dali jakieś światełko i drewnianą chatkę między drzewami. Znajdowaliśmy się na pagórku, który idealnie nadawał się do obserwowania. Wyciągnęliśmy więc lornetki i zaczęliśmy obserwować.

Okazało się, że światełko pochodzi od magika, którego szukaliśmy. Wyglądał niemal dokładnie tak jak opisała go babcia, z tym że to co ona nazwała płaszczem wyglądało jak długi szary łachman z kapturem - podobny do tego jaki nosił Gandalf, tylko że ten był jaśniejszy taki jakby sprany. Przepasany był śnieżnobiałym cingulum, a na głowie miał spiczasty kapelusz w kolorze swojego "płaszcza". Na nogach miał jakies brązowe buty ze skóry, które wyglądały jak skarpety. Jego płaszcz miał bardzo szerokie rękawy. Magik miał całkiem białe, długie włosy i taką samą długą po pierś brodę.

Jednak tym co przykuło naszą uwagę było to co trzymał w ręku, a trzymał długą, prostą, dość grubą gałąź, na końcu której znajdowało się coś świecącego. Światło było bardzo specyficzne. Z drugiego końca gałęzi coś "zwisało". Wystarczyło kilka sekund żebyśmy z kuzynem ustalili co to za pseudomagiczna różdżka. Stwierdziliśmy, że to coś zwisającego to poprostu kabel, który doprowadza prąd do żaróweczki znajdującej się na końcu kijka. Zaczęliśmy hihotać, że byliśmy tacy głupi, że uwierzyliśmy w jego magiczność. No cóż gość był najwyraźniej jakimś czubkiem, który myślał, że jest czarodziejem.
Jeżeli chodzi o podobieństwo do Gandalfa, to poza strojem nie było żadnego. Był niższy i miał zupełnie inną twarz i był przede wszystkim młodszy.

Skupiliśmy się na obserwacji chatki i tu nas już zamurowało. Zwiększyliśmy zoom w lornetce, żeby dokładnie przyjrzeć się jej. To co wzięliśmy za niewielką chatkę okazało się istnym drewnianym dworem. Nie rozmiar był jednak najbardziej niezwykły. Chatka stała dosłownie wśród drzew.
Ciężko mi to dokładnie opisać, ale z pewnością byliście kiedyś w lesie iglastym i widzeliście jak gęsto rosną tam drzewa. Spróbujcie sobie wyobrazić taki pokryty drzewami fragment ziemi. Teraz wyobraźcie sobie, że nie ścinając ich stawiacie sobie tam chatkę poprostu między drzewami.
Chatka ta miała jakieś 20m długości i 4m wysokości. Nie miała dachu. Z jej środka wyrastał olbrzymi świerk, który robił za dach dla 1/3 domku, a świerki po bokach i z tyły dopełniały dzieła. Wydawała się ona jakby zasymilowana z tymi drzewami.
Po chwili mój kuzyn, który trochę szybciej ochłonął z wrażenia zwrócił uwagi, na bardzo specyficzne okna i drzwi dworku. Za okna robiły fragmenty kory w kształcie pięciu różnych liści różnych drzew, które pewnie można sobie było otworzyć. Drzwi natomiast stanowiła płaskorzeźba świerku z niewielką szczeliną po środku. Nie miały klamek. Zastanawialiśmy jak on tam wchodzi (nie było zawiasów) i wogóle co się znajduje w środku i jak porusza się tam między drzewami.
Dyskutowaliśmy tak o dworku, gdy w pewnym momencie mojego kuzyna wcięło i chwycił mnie za ramię. Odłożyłem lornetkę od oczu i zobaczyłem, że trochę jakby pobladł. Wykrztusił, żebym popatrzył na magika i nie pomniejszał. Tak też zrobiłem.

Teraz widziałem magika dużo lepiej tak jakby stal 2m ode mnie. W jednym ułamku sekundy zdałem sobie sprawę jak mały zoom miałem w lornetce przy pierwszej obserwacji magika. Znowu popatrzyłem na jego kijek i kolejny raz mnie zamurowało.
Coś co przedtem wzięliśmy za kijek okazało się drzewkiem i to żywym! Kabel okazał się korzeniami, które wogóle nie pasowały do drzewka, bo były takie miękkie i giętkię jak u młodej fasoli z wody(jak hodowaliście to wiecie o czym mówię). Żaróweczki nie było wogóle. Światełko istniało jakby samo od siebie i wyglądało jak promień słońca skupiony w kulkę na końcu różdżki.
Magik dzierżył różdżkę w prawej ręcę, a lewą rozsmarowywał coś co wyglądało jak brązowy glut na korze świerku. W pewnym momencie zrobił coś co sprawiło, że zamarliśmy ze strachu.

Przełożył różdżkę do lewej ręki, a prawą złożył tak, że (opuszki)palce środkowe dotykały czoła a zgięcie kciuka umiejscowione było na czubku nosa. Kciuk połączony był na zgięciu z palcem serdecznym i na opuszku z małym. Powiedział coś i "spłynął" dłonią w dół do klatki piersiowej nie zmieniajac pozycji palców. Wymówił kolejny wyraz (jeden). I podniósł dłoń na wysokość czoła po prawej stronie, w trakcie zmieniając położenie palców, a konkretnie opuszek palca środkowego, na opuszek kciuka. Wymówił kolejny raz jeden wyraz i powietrze się zapaliło tworząc niewielki płomień zmieniający kształt w zależności od wiatru.
Ja zaniemówiłem z wrażenia, a kuzyn zdobył się tylko na krótkie "o k****". Magik podpalił tym płomieniem gluta na korze świerka. Zgasił płomień i wziął się za następne drzewo.

Odłożyliśmy lornetki i zaczęliśmy się naradzać co zrobimy. Przyszliśmy tu z zamiarem sprawdzenia czy mag istnieje, a jeśli tak to pogadania z nim.
Nie mogliśmy się zdecydować co zrobić, bo baliśmy się do niego podejść, tym bardziej, że powietrze było gęsto wypełnione energią, magią i zaczęło nam troszkę ciążyć i powodować u nas jeszcze większy strach. Z drugiej strony gdyby okazał się przyjazny może nawet by nas czegoś nauczył. Właśnie ta wizja przezwyciężyła strach.
Napiliśmy się kolejny raz gorącej herbaty i postanowilismy udawać, że się zgubiliśmy. Problem był jednak taki, że cały czas korzystaliśmy z GPS-a i gdyby mag zbadał ślady od razy by poznał, że ludzie którzy nimi szli zmierzali prosto do celu, ale stwierdziliśmy, że tego dowie się dopiero jak juz sobie pójdziemy.

Zaczęliśmy coraz głośniej wołać teksty w stylu "Jest tu ktoś?" "Zgubiliśmy się !" "Pomocy!" etc. Mag zauważył nas dużo szybciej niż sądziliśmy i bardzo szybko do nas podbiegł. Troszkę się wystraszyliśmy, czy nam czasem czegoś nie zrobi, ale na szczęście zatrzymał się i pozdrowił nas słowami "Witajcie przybysze! Co was sprowadza w te strony?". Powiedział to tak spokojnie i tak jakos po słowiańsku, że aż ciarki mnie przeszły po plecach. Powiedzieliśmy mu, że zabłądziliśmy. Spytał nas skąd przybyliśmy, więc mu powiedzieliśmy, że od strony takiej a takiej wsi. Zanim zdążył nam odpowiedzieć mój kuzyn zapytal czy on nie jest czarodziejem.
Spytał skąd nam to przyszło do głowy, ale szybko zorientował się, że to musi byc pierwsza myśl jaka komukolwiek może przyjść do głowy gdy go zobaczy i to jeszcze w takiej sytuacji.
Odpowiedział, że zajmuje się magią i dba o naturę.
Powiedzieliśmy, że też się interesujemy magią i że chcielibyśmy się czegoś nauczyć.
Zaśmiał się i spytal czym jest magia według nas.
Powiedzieliśmy, że to umiejętność wpływania na ludzi, naturę etc.
Stłumił śmiech i spytał czy już cos umiemy.
Powiedzieliśmy, że umiemy robić psiballe i możemy mu pokazać.
Nie wiedział co to są psiballe, ale zgodził się.
Stworzyliśmy psiballe i zadowoleni pytamy się go jak wrażenia.
Zrobił zdziwioną mine i spytał co to miało być.
Więc mu odpowiedzieliśmy zgodnie ze swoją wiedzą, że jest to energia, którą zbiera się między rękami najlepiej z innych planet.
Roześmiał się i jakby troche zezłościł. Zaczął coś narzekać na te planety, że na ziemi są pokłady energii, pochodzące od matki natury, które możemy wykorzystać jak tylko chcemy i z drwiną stwierdził, że tyle energii ile było w psiballu nie wystarczy nawet, żeby o milimetr przesunąć pyłek kurzu.
Poprosiliśmy go żeby nas jednak czegoś nauczył, ale odmówił w taki sposób, że nawet nie próbowaliśmy nalegać.
Powiedział nam, że jesteśmy już 3cimi osobami (policzył nas za dwóch) z jakimi rozmawiał przez ostatnie 4 lata i 6-mi w ciągu 20-tu. Czyli oprócz mnie, kuzyna, babci i pana Staszka były tam jeszcze jakieś 2 osoby.
Wskazał nam kierunek i kazał iść, i nie wracać więcej. Powiedział żebyśmy nawet nie próbowali go szukać i że za dużo ludzi tu się kręci.

Nie mając innego wyjścia poszliśmy z powrotem z mieszanymi uczuciami. Dwa dni później 29-go zmarła babcia, a my jej nawet nie powiedzieliśmy, że spotkaliśmy tego maga.

Teraz sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Bardzo dziwnie się czuję i chciałbym się dowiedzieć co o tym wszystkim sądzicie. Oczywiście wiem, że to brzmi jak bajka, ale chociaż spróbujcie sobie to wyobraźić. Opowiadanie jest tak naprawdę dość pobieżne, bez jakichś większych szczegółów, ale w każdej chwili mogę coś poza nim dodać jeśli tylko będziecie chcieli. Nad szerszym opisem tego ognia już się zastanawiam, ale narazie zostawię taki.
Awatar użytkownika
Spock
Administrator
Administrator
Posty: 1961
Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
Lokalizacja: Kraina Latających Siekier
Komentarze: 7

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: Spock »

Faktycznie brzmi jak bajka, ale niech tam. Naturalna fluorescencja i pirotechniczne sztuczki.

Możesz podać współrzędne geograficzne tego miejsca ?
Inner Sanctum

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: Inner Sanctum »

Spock pisze:Faktycznie brzmi jak bajka, ale niech tam.
Voozie pisze:Wygląda to jak wyciągnięte prosto z jakiejś książki, ale co ja tam wiem.
Właśnie to przeczytałem w całości i kurde troszkę to za bardzo opowiastkowo napisałem... :?
Voozie pisze:Zdziwiło mnie to, że nie wiedział co to psi-ball i nie zrozumiał nawet, gdy mu to pokazaliście.
Ten... to trochę nie tak. On nie wiedział co to psiball, ale zrozumiał jak mu pokazaliśmy. Tylko, że wg. niego energia tam zawarta była po prostu tak mała, że aż śmieszne nazywać to magią.
Może poprostu nie jesteśmy z kuzynem w tym aż tak dobrzy, choć nam wydawało się, że energia była poprostu ogromna.
Ćwiczymy psiballe od lipca, od połowy września zaczęliśmy je dostrzegać u siebie nawzajem. Co prawda nie widzimy ich wizualnie, ale dziś nawet jak jestem na drugim końcu domu, to czuję, że kuzyn stworzył psiballa.
Z drugiej strony faktycznie z ta niby ogromną energią w psiballu nie można w żaden sposób wpłynąć na nic materialnego jak np. przemieścić listka chociaż 1cm do przodu... Słowa maga o mikroskopijności tej energii dały mi duuużo do myślenia.
Spock pisze:Naturalna fluorescencja i pireotechniczne sztuczki.
Voozie pisze:Na początku myślałem, że ten "ogień" to jakiś naprawdę silny psi-ball, ale nie. Czyli musiała to być, jak napisał Spock, naturalna fluorescencja.
Ten opis ognia, który podałem jest taki pobieżny. Ciężko mi nawet dobrać słowa żeby go opisać.
Ten ogień sam w sobie nie był magiczny, to był taki zwykły ogień jak ze świecy.
Zapalił go w bardzo dziwny sposób, który zresztą opisałem wyżej. Za każdym razem wypowiadał jeden wyraz i jak wymówił ostatni, to on nie wyczarował ognia, tylko jakby zapalił powietrze. Ten ogień potrzebował tlenu, on go spalał, nie była to jakas magiczna kula stworzona z niebytu.

Jak tak dłużej o tym myślę i analizuję sobie w głowie moment zapłonu, to do głowy przychodzi mi, że on poprostu zbierał energię na końcu palców i ją podpalił. Wiecie, tak jak pali się lont świecy i potrzeba do tego tlenu, tak samo paliła się energia. Jestem tego prawie pewien.
Voozie pisze:Nie wiemy co on nazywał magią, bo w końcu nie wiemy także, jakie okoliczności sprawiły, że zamieszkał w lesie, mógł po prostu nie znać niektórych zjawisk i nazywać to "magią".
W opowiadaniu podałem Wam tylko fragmenty rozmowy. Tak naprawdę to troszkę dłużej trwało zanim mu powiedzieliśmy, że interesujemy się magią, a sama rozmowa o magii była troszkę dłuższa, ale nie sposób mi jej całej przytoczyć.

Nie wiem ile dokładnie był w lesie ale moja babcia z Panem Staszkiem spotkali go 1989 roku, więc co najmniej 20 lat. Pan Staszek powiedział nam, że jak ich wygonił to rzucił hasło "Teraz... Wolna Polska", czyli wiedział, że PRL się skończył. Jak z nim rozmawialiśmy tydzień temu, to wydawało mi się, że od tamtej pory chyba nie miał wieści z kraju, ale to tylko takie moje odczucia.

Co on nazywał magią ? Nie wiem za bardzo, ale przy naszej definicji z trudem opanował śmiech. Doszliśmy z kuzynem do wniosku, że on wyznawał jakąś druidowsko-słowiańską filozofię i na pierwszym miejscu była dla niego natura i wszystko z nią związane. Przemawiał po polsku, ale z takim mocnym słowiańskim akcentem, że jak przypominam sobie jego głos to czuję taką sensację w żołądku.
Spock pisze:Możesz podać współrzędne geograficzne tego miejsca ?
Voozie pisze:P.S. Na waszym miejscu nikomu nie zdradzałbym położenia tego lasu, nie róbcie z niego atrakcji turystycznej, ot co.
Napisałem na tym forum min. dlatego, żeby komuś powierzyć zajęcie się tą sprawą. Muszę to jednak dokładnie obgadać z kuzynem, bo faktycznie jak ma to wyglądać tak, ze zaczną się tam ludzie zjeżdżać, to nie ma sensu.
Narazie więc współrzędnych Wam nie podam, tym bardziej, że we wsi wie o tym gościu już tylko jedna osoba no i jakieś dwie nieznane nam osoby o ile wogóle żyją...

Zachęcam do pisania. Jakoś lepiej mi na duszy jak mogę się tym z kimś podzielić.
Awatar użytkownika
Arek
Senior forum
Senior forum
Posty: 2381
Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Lokalizacja: Steinach / Niemcy
Komentarze: 19

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: Arek »

Inner Sanctum
Wiesz powiem Tobie że kiedyś się zraziłem podobną opowieścią i jestem nastawiony "ostrożnie". Ta opowieść dotyczyła lasu niedaleko Krakowa, długi artykuł, autor dopisywał swoje dochodzenie, co policja w tej sprawie robiła, póżniej dopisywał legendy które proboszcz tej decezji miał spisane, w sumie było tego b. dużo materiału. na forum gadaliśmy o tym codziennie a potem okazał się że to bujda. Autor srtykułu przyznał się że to jego wymysł był, on sam baył studentem psychologi i chciał tym artykułem zbadać podatność ludzi na takie wierzenia,,,hmmm co tu dalej gadać, wszystkich nas wrobił....

Osobiście uważam jednak że ludzie żyjący w odosobnieniu mają całkiem inny pogląd na świat niż my , i to jest bardzo dobrze tak, możemy się od nich dużo nauczyć. Osobiście znam jednego gościa który w raz w roku jedzie do lasu nad jezioro łowić ryby i siedzi tam 4 miesiące, jak go odwiedzam to mamy bardzo interesujące rozmowy,,,haha, on mi nie gada o polityce, ani o sławnych ludziach o których codziennie w TV gadają. Słucham go , aon nadaje o tym jak zwierzęta go odwiedzają, jak ostatnio po deszczu trawa bardzo urosła, albo co za ryby na jeziorze nocą się pokazują..
Wiem że to nie to samo co ty o tym człowieku którego spotkaliście piszesz, ale chcę powiedzieć że ludzie mieszkający na łonie natury mają całkiem inne spojrzenie na życie niż my mamy. Każdy jeden pustelnik posiada informacje, których my nie znamy. Oni nie są zarażeni naszym wirusem.....tyle na dzisiaj
Inner Sanctum

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: Inner Sanctum »

Arek pisze:Inner Sanctum
Wiesz powiem Tobie że kiedyś się zraziłem podobną opowieścią i jestem nastawiony "ostrożnie". Ta opowieść dotyczyła lasu niedaleko Krakowa, długi artykuł, autor dopisywał swoje dochodzenie, co policja w tej sprawie robiła, póżniej dopisywał legendy które proboszcz tej decezji miał spisane, w sumie było tego b. dużo materiału. na forum gadaliśmy o tym codziennie a potem okazał się że to bujda. Autor srtykułu przyznał się że to jego wymysł był, on sam baył studentem psychologi i chciał tym artykułem zbadać podatność ludzi na takie wierzenia,,,hmmm co tu dalej gadać, wszystkich nas wrobił....
Ja się Wam nie dziwię, sam gdyby nie to, że to przeżyłem osobiście, to bym w życiu nie uwierzył. Zresztą jak nam to babcia opowiedziała no to tak jak pisałem śmiech, a po rozmowie z panem Staszkiem uznaliśmy, że albo to wymyślili, żeby kiedyś kogoś wrobić, albo to jakas miejscowa legenda czy coś. Spytaliśmy jeszcze taką jedną starą kobietę, ale ona wogóle nie wiedziała o jakich bzdurach my gadamy.
Do lasu tak naprawdę poszliśmy, bo poprostu sama taka daleka wyprawa w las wydawała nam się niesamowita i wyprawa sama w sobie była celem, a że przy okazji mogliśmy zaspokoić swą ciekawość to tym bardziej poszliśmy. Do magika byliśmy sceptycznie nastawieni i choć krążył nam po głowie, to nie chcieliśmy, żeby ta myśl nami zawładnęła, bo to przecież dziecinne, żeby dwójka dorosłych ludzi, studentów przeszła tyle kilosów w takich warunkach, tylko dlatego, że ktoś im bajek naopowiadał.

Co do tego studenta, to poprosiłbym o link do artykułu i wogóle. Od razu zaznaczam, że to co opisałem przydarzyło się mi i mojemu kuzynowi naprawdę. Nie jest to żaden test psychologiczny, nawet jej nie studiujemy.
Zdaję sobie doskonale sprawę jak to brzmi, ale dlatego właśnie napisałem o tym na forum o zjawiskach paranormalnych.
Arek pisze:Osobiście uważam jednak że ludzie żyjący w odosobnieniu mają całkiem inny pogląd na świat niż my , i to jest bardzo dobrze tak, możemy się od nich dużo nauczyć.
To, że miał zupełnie inny pogląd na świat niż my to nie ulega żadnej wątpliwości. Myślę, że jakbyśmy z kuzynem inaczej poprowadzili rozmowę to by nas czegoś nauczył.
Arek pisze:Osobiście znam jednego gościa który w raz w roku jedzie do lasu nad jezioro łowić ryby i siedzi tam 4 miesiące, jak go odwiedzam to mamy bardzo interesujące rozmowy,,,haha, on mi nie gada o polityce, ani o sławnych ludziach o których codziennie w TV gadają. Słucham go , aon nadaje o tym jak zwierzęta go odwiedzają, jak ostatnio po deszczu trawa bardzo urosła, albo co za ryby na jeziorze nocą się pokazują..
Wiem że to nie to samo co ty o tym człowieku którego spotkaliście piszesz, ale chcę powiedzieć że ludzie mieszkający na łonie natury mają całkiem inne spojrzenie na życie niż my mamy. Każdy jeden pustelnik posiada informacje, których my nie znamy. Oni nie są zarażeni naszym wirusem.....tyle na dzisiaj
To jest moim zdaniem takie druidowskie gadanie. Ten mag rozmawiał z nami o przyrodzie w podobnym stylu. I wogóle naszym błędem było chyba właśnie to, że nie wykazaliśmy zainteresowania tą jego naturą i dążyliśmy do przejścia na temat magii, a on poza tymi swoimi drzewami, to świata nie widział.
Voozie pisze:Szczerze Ci się przyznam, że słabo w to wierzę, ale to chyba właśnie przez ten styl wypowiedzi. Postaram się pomimo to pomóc. ^^
Mea culpa.
Voozie pisze:Ok, przeczytałem ten fragment jeszcze raz i rozumiem. Nie znał określenia "psi-ball". Może on jakoś nazwał te kulki energii? To by nam przybliżyło chociaż trochę obraz jego wierzeń.
Nie nazwał tej kulki energii, tylko ją po prostu wyśmiał :| Ale poszperałem w necie i wiem napewno, że swoje wierzenia opierał na mitologii słowaińskiej. Gdy mówił nam ilu ludzi już go odwiedziło (6 w ciągu 20-tu lat), to powiedział, że nikt nie odwiedził go podczas Mory, przed przybyciem Jaruna. Mora to nic innego jak Marzanna, czyli zima, a Jarun to Jaryło czyli wiosna.
Voozie pisze:Czyli teoretycznie ten gość może rzucać fireballami na prawo i lewo. A ja się z tego śmiałem, cóż za ironia. :]
Nie sądze, żeby mógł tym rzucać, to był niewielki ogień około 2cm średnicy, ale tego nie wiem. Wiem, że to brzmi nieprawdopodobnie.

Co do przekazania Wam informacji o dokładnym położeniu maga, to już chyba dużo w tym kierunku zrobiłem. Jest to południowa Polska, Małopolska i jej południowa część. Las, w którym on mieszka/mieszkał jest ogromny -> od miejsca w którym jest jego chata to jest conajmniej okrąg o promieniu 8km. Ile może być takich dużych lasów w dzisiejszych czasach w tych terenach ?
Myślę, że w ten sposób pomogłem domniemanym badaczom. Tylko chciałbym jeszcze powiedzieć, poprosić, że jakby ktoś znalazł las o którym mówię, to żeby nie rozmawiał o tym z mieszkańcami wiosek, oni naprawdę nic nie wiedzą, a jak tyle ludzi by się ich pytało to by mogło wzbudzić ich podejrzenia.

PS: Czy na tym forum jest ktoś kto zajmuje się magią i ma jakieś doświadczenie ?
Inner Sanctum

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: Inner Sanctum »

Voozie pisze:Tak, ja i wiele innych osób, ale większość nie wierzy,
Znaczy można powiedzieć, że jesteście w pewnym sensie magami ? To od razu spytam ile czasu się tym zajmujecie i jakie macie doświadczenie, co umiecie ?
Voozie pisze:a mnie wydaje się, że mogę się w wielu sprawach mylić, jeżeli rozmawiamy o człowieku o takiej mocy.
Takiej mocy ?! Czy dla czarodzieja zapalenie 2cm-go ognia może być czymś niezwykłym ?
Poza tym gdyby posiadał jakąś wielką moc, to chyba byśmy to z kuzynem jakoś odczuli, a energia nie biła od niego, tylko od drzew. Tak apropo tych drzew, to im bliżej jego dworku, tym były większe/grubsze i takie jakby "zdrowsze", miały taką młodszą, gładszą korę.
Mój kuzyn doszedł do wniosku, że on się tymi drzewami opiekował, ale ja w tym nie widzę żadnego sensu.

Jeśli chodzi jeszcze o położenie maga, to jeśli znajdzie się osoba o długim stażu, albo dużych umiejętnościach, albo ktoś o "druidzkich" poglądach i dużej wiedzy na temat słowian, to jesteśmy z kuzynem gotowi wkazać dokładne położenie, a nawet kawałek odprowadzić taką osobę, albo i pójść z nią. Stwierdziliśmy, że z tym magiem może się dogadać tylko jakiś czarodziej, bądź osoba o "druidzkich" przekonaniach.
jager3223
Aktywny pisacz
Aktywny pisacz
Posty: 141
Rejestracja: 2008-10-31, 21:09

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: jager3223 »

Tak... rozmawiacie tu głównie o magii. Ale dla mnie była by ważniejsza wiedza o mitologii słowiańskiej i o obrzędach. W końcu to nasze korzenie, które zniszczyło wprowadzenie chrześcijaństwa. Może taki człowiek by był pomocny w odzyskaniu w większości zapomnianej kultury naszych przodków. Jeżeli wybierzecie się tam kiedyś drugi raz to pomęczcie go na ten temat.
Inner Sanctum

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: Inner Sanctum »

Voozie pisze:Ile już zajmujesz się psioniką i "co umiesz"?
Tak jak mówiłem od lipca czyli juz pół roku. Umiem stworzyć silnego psiballa i czuję kiedy tworzy go inna osoba.
Voozie pisze:Zajmuję się "tym" trzy lata, z czego 70% to czysta teoria.
Nie rozumiem pytania "co umiecie?". Nie ma takich ograniczeń. :]
Nieźle. Podziwiam za wytrwałość w tej teorii. Ja z kuzynem jak tylko przeczytaliśmy o tych psiballach, to się za nie zabraliśmy i jakbyśmy mieli tyle czasu czekać to by nas chyba trafiło. Z tym, że z teorii to raczej kiepscy jesteśmy, ale to przez studia.
Jeżeli chodzi o umiejętności to pytam o konkrety - ja swoje podałem.
Tak przy okazji to do Ciebie kieruję pytanie, czy potrafisz swoim psiballem wpłynąć na coś materialnego tak dla przykładu przesunąć piórko, albo listek o jakiś centymetr w dowolnym kierunku ? <-to tak z ciekawości.
Voozie pisze:Z tego co mówiłeś, to nie była zwykła pirokineza, prawda?

Dopiero teraz przeczytałem co to jest pirokineza i w zasadzie to mogła być ona. Ogień wzniecił w pełni świadomie, tylko po co była ta szopka z palcami i wymawianiem wyrazu ? Przecież nie robił tego na pokaz, bo był sam i nie mógł wiedzieć, że go obserwujemy. Nie wiem...
Voozie pisze:Spłata długu moralnego. On pobiera energię od natury, ale za to wspomaga ją swoimi umiejętnościami.
Hmm... Trzeba mieć naprawdę coś nie tak z głową, albo być maniakiem natury, żeby jej poświęcić swoje życie. Swoją drogą to ciekawi mnie co trzeba robić, żeby drzewa tak wyglądały ?
Voozie pisze:Ciężko Ci będzie znaleźć taką osobę. Swego czasu dużo siedziałem w Szamaniźmie, ale to całkiem co innego. :P
Wierzę, że mi się uda. W Polsce jest 40 mln. ludzi. Napewno chociaż kilka tysięcy zajmuje się takimi rzeczami, albo chociaż są miłośnikami przyrody. Ktoś się znajdzie.

Zresztą będę musiał w najbliższym czasie jeśli zainteresowanie nadal będzie tu niewielkie napisać jeszcze na jakimś jednym forum.

EDIT:
jager3223 pisze:Tak... rozmawiacie tu głównie o magii. Ale dla mnie była by ważniejsza wiedza o mitologii słowiańskiej i o obrzędach. W końcu to nasze korzenie, które zniszczyło wprowadzenie chrześcijaństwa. Może taki człowiek by był pomocny w odzyskaniu w większości zapomnianej kultury naszych przodków. Jeżeli wybierzecie się tam kiedyś drugi raz to pomęczcie go na ten temat.
Dla tego maga najważniejsze było nasze zamiłowanie, zainteresowanie i wiedza z tego wynikająca o naturze. Niestety. Lubimy przyrodę i wogóle, ale ta magia tak nas pochłonęła, że chcieliśmy jak najszybciej opuścić temat natury, pięknie rosnących drzewek, szyszek które spadły, ptaszków, które na nich śpiewały etc etc, bo nas to w tamtym momencie najmniej ciekawiło.
Teraz wiem, że to był nasz błąd i to właśnie spowodowało jego niechęć do nas. Nie wykazaliśmy zainteresowania czymś czym żył i to nas w jego oczach skreśliło.

Gdybyśmy inaczej z nim porozmawiali, to mogliśmy się dużo dowiedzieć i o naturze i właśnie o kulturze słowiańskiej. Trochę się tym interesuję, ale w życiu by mi nie przyszło do głowy, że "Mory" to Marzanna, a "Jaruny" to Jaryło. Teraz sobie pluję w brodę, że to się tak skończyło. On musiał być skarbnicą wiedzy na ten temat skoro znał jakieś niepolskie odmiany tych słów.
Zresztą ten jego niesamowity akcent...
Inner Sanctum

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: Inner Sanctum »

Voozie pisze:Gratuluję, wyczulenie na energie jest bardzo ważne. :]
Dzięki, też mi się tak wydaje ;)
Voozie pisze:To nie wytrwałość, a lenistwo - nie chciało mi się sprzed kompa ruszać. :P
Tak czy siak podziwiam. :mrgreen:
Voozie pisze:Wszystkich na pewno Ci nie podam. :D
Wibracje imion bogów egipskich, Psi-balle, słaba, szwankująca empatia, jeden "prawie" udany rytuał śmierci (udało mi się go przerwać), kilka OoBE (nigdy nie miałem LD x/). Jak coś mi się przypomni to dam znać. :]

Uhuhu... Dużo jak na 11 miesięcy praktyki. Co prawda nie wiem ocb. z tymi wibracjami, empatią i rytuałem śmierci, ale się doktałcę.
Voozie pisze:Aha, wiele rytuałów ochronnych i oczyszczających, rzadko używam Magii by osiągnąć cel fizyczny.
Czytałem trochę o tym, ale jakoś to do mnie nie przemówiło. Jakbym potrafił się nią dostatecznie operować, to bym jej używał jak najczęściej się da, ale niestety...
Voozie pisze:Kilka razy się zdarzyło i powiem Ci, że to jest łatwiejsze niż myślisz. :]
To daje mi jeszcze więcej do myślenia na temat siły moich psiballi. Qrde, a mi i kuzynowi wydaje się, że są bardzo silne...
Voozie pisze:BTW, nie wykorzystuję do tego PsiBalli w konkretnym tego słowa znaczeniu. Jest mały trick, który mogę Ci wyjaśnić na PW
O! Umieram z ciekawości. Jak dopiszę posta to napiszę PW.
Voozie pisze:Powołanie. Zdarzają się i tacy ludzie, jak widać. A np. według niego trzeba mieć coś nie tak z głową, żeby siedzieć przed telewizorem. I co wygrywa, normy społeczne, czy naturalna mądrość?
No tak, ale ta samotność. Ten mag tyle wiedział. Jak z nim rozmawialiśmy, to odnosiłem wrażenie, że on chce z kimś porozmawiać, ale z kimś kto go wysłucha ze szczerym zainteresowaniem.
Voozie pisze:Tylko jedno pytanie - po co?
Po co ?! On jest skarbnicą wiedzy! Potrafi robić rzeczy, których bytności mogę się spodziewać tylko w jakichs fantastycznych opowieściach, bądź filmach.
Chciałbym się z nim jeszcze raz spotkać i porozmawiać, nauczyć się czegoś. Wyjaśnić jak on to zrobił. Jest całe mnóstwo powodów. Sami tam wrócić nie możemy, ale odpowiednia osoba powinna załatwić problem.
Inner Sanctum

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: Inner Sanctum »

Czarna pisze:Podstawowy problem w niezrozumieniu ludz mieszkających na odosobnieniu tkwi w tym, że dla nich natura jest magią. świat żywiołów dostarcza tyle energii z enie potzrebuja jakiś dodatkowych bezsensownych filozofii i nazw na okreslenie czegoś, co jest naturalnym rytmem życia dla nich, tak jak dla was ruch na ulicy. Postrzegania świat przyrody w aspekcie jej formy magicznej jest dla nich jak oddychanie - natuturalne. Nigdy ktoś kto nie zbliżył się do przyrody na tyle aby dostrzec jej piekno, silę - magię wreszcie - nie zrozumie i nie pojmie niczego, chocby nauczyciel starał się jak najwięcej i najwnikliwiej wytłumaczyć. Ludzie, którzy są tak blisko związani z przyrodą - poza nią umierają - powoli - jak roslina bez wody. Ebnegia jest wszedzie - w płynącym strumieniu, dzrewach, powietrzu - wwystarczy po nia sięgnąć ręką - niektórzy to potrafią, ale nie dzielą się wiedzą. Wieza ta jest dostępna każdemu - wystarczy chciec się zaprzyjaźnić z przyrodą. Nie ma innej drogi. Pozdrawiam.
Dla niego to może normalne, ale dla mnie, Ciebie i jakiegokolwiek innego człowieka ? Zawsze patrzyłem na magię przez pryzmat Harry'ego Potter'a, chociaż nie jest jakimś fanem. Wydawało mi się, że magia to jakieś potężne zaklęcia, przemiany i kij wie co tam jeszcze, a zobaczyłem "najprostszy" element tej sztuki i było to najniezwyklejsze przeżycie jakie dotąd w życiu miałem.
Też chciałbym tak potrafić, tylko nie wiem jak się tego nauczyć i dlatego jeszcze tego maga odwiedzę.
Czarna pisze:Marzanna i Jaryło jak wiele innych nazw powszechnie używanych to tylko wybrane odmuany imion uzywanych pierwotnie.Marzanna i Jaryło jak wiele innych nazw powszechnie używanych to tylko wybrane odmuany imion uzywanych pierwotnie.
Tak jak wspomniałem interesowałem się już wcześniej mitologią słowiańską i trochę o niej czytałem, ale nie zwracałem uwagi na inne nazwy.
Czarna pisze:Podobnie jak niemal każda wies miala swoją gwarę, tak każdy region nazywał tych samych bogów troszkę odmiennie. Wszystko zalezało od plamienia z którego wywodziła się późniejza społeczność. Dwupłciowość lub dwugłowość postaci w rodzaju Kostromy-Kostruba czy uosobienia wiosny Jaruny-Jaryły, uosobienia lata Rajka-Maji (Gaika-Latka) może wskazywać na pochozenia owego "maga" z obecnych ziem Białorusi bądź Ukrainy albo na silne wpływy - stąd moze być ten specyficzny akcent słowiański.
Może, ale nie musi. On nie miał białoruskiego ani ukraińskiego akcentu, tylko taki przywodzący na myśl pierwszych polaków-słowian. Takie odniosłem wrażenie, ale ciężko mi wogóle w jakiś sposób odtworzyć ten akcent, trzeba było go poprostu słyszeć.
Czarna pisze:Aczkolwiek nie zapominaj że polski to też slowianski. Wbrew pozorom nie zachowało się tak mało. Wystarczy przyjrzec się tradycji polskiej i poczytać troszkę o Słowianach - wszytsko stanie się bliższe. Oczywiście w żadnym razie nie polecam wiązanie się z zadną organizacją neopogańską.
Staram się jak najwięcej uzupełniać swojej wiedzy o Słowianach, ale też przeglądam sobie rodzaje drzew i kształty liści, bo wydaje mi się, że ta wiedza przy spotkaniu będzie najważniejsza.

Btw. liści, to nikt się nie odniósł do wyglądu jego dworku. Może ktoś wie co te liście jako okna w takim ułożeniu sybmolizowały ? Może to jednak stanowi jakąś informację ?
Darnok
Senior forum
Senior forum
Posty: 3337
Rejestracja: 2004-12-29, 11:25
Lokalizacja: Krynica-Zdrój
Komentarze: 2

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: Darnok »

""Polska, Małopolska i jej południowa część. Las, w którym on mieszka/mieszkał jest ogromny "
Mieszkam w Krynicy, która otoczona jest lasami. Dalej mam Nowy Sącz, za którym jest las, w stronę Gorlic jadę przez las, w stronę Krakowa mam piękne widoki na góry obrośnięte drzewami. Małopolska to przeważnie jeden, wielki las ;)
Ps. A przy okazji zmień podpis ;)
Inner Sanctum

Re: Spotkanie z magiem.

Post autor: Inner Sanctum »

Darnok pisze:""Polska, Małopolska i jej południowa część. Las, w którym on mieszka/mieszkał jest ogromny "
Mieszkam w Krynicy, która otoczona jest lasami. Dalej mam Nowy Sącz, za którym jest las, w stronę Gorlic jadę przez las, w stronę Krakowa mam piękne widoki na góry obrośnięte drzewami. Małopolska to przeważnie jeden, wielki las ;)
Racja, ale :
Inner Sanctum pisze:od miejsca w którym jest jego chata to jest conajmniej okrąg o promieniu 8km.
To daje łącznie okrąg o średnicy 16km, kompletnie nie zamieszkałych i nie zabudowanych. Żadnych domów, pól uprawnych, słupów doprowadzających prąd, dróg, nawet tych wiejskich. To trochę zawęża poszukiwania nie sądzisz ? ;)

Zresztą nie ukrywam, że nie dzielę się z Wami, tą historią bezinteresownie - poszukuję odpowiedniej osoby do własnych celów, żebym mógł z kuzynem tego maga odwiedzić jeszcze raz. Oczywiście nie musi to być jedna osoba, nawet lepiej by było gdyby nas było więcej, narazie bierzemy z kuzynem pod uwagę Voozie, jeśli wykaże zainteresowanie, ale to wciąż za mało. Do wiosny mamy czas.
Darnok pisze:Ps. A przy okazji zmień podpis
Zastanawiałem się nad ocenzurowaniem, ale jednak zmieniłem ;)

EDIT:
Czarna pisze:Dla mnie normalne i naturalne jest życie w zgodzie z przyrodą i czerpanie z niej.
No ok, ale nie w taki sposób... Chyba, że też co nieco potrafisz, to możesz się pochwalić ;)
Czarna pisze:W miescie jestem rosliną bez wody. Niestety - nie mam teraz domu w lesie. Przed spotkaniem z "magiem" proponowałabym ci zrozumieć przyrodę - najlepiej spędzić przynajmniej miesiąc z dala od ludzi właśnie w lesie. Boisz się? ;) To nie staraj się zrozumieć maga. Przynajmniej poobserwuj przyrodę - spokojnie, odrzucając od siebie wszelkie myśli, tym bardziej złe. Gdy zaczną podchodzić do ciebie dziekie zwierzęta będziesz gotowy. Jesli nie - szkoda twojej wyprawy.
Niestety nie mam aż tyle czasu - studia. Ale teraz staram się jak najwięcej przebywać z przyrodą, w takim niezbyt wielkim lasku. Tak jak wspomniałem w każdej wolnej chwili uzupełniam wiedzę.
Czarna pisze:Nie twierdzilam, że jest on Białorusinem, czy Ukraińcem - nazwy wskazują wpływy - nie białoruskie czy ukraińskie, ale pólnocno-wschodnie, bądź południowowschodnie. Jakkolwiek by nie bylo - nie ma to i tak większego znaczenia. Moze być pomocne po prostu podczas rozmowy, by odpowiednio nazwać te same bóstwa.
Veritas :)
Czarna pisze:Co okna - to moze jakaś graficzka?
Jestem kiepski z rysunków, ale może coś w paincie stworzę.
Czarna pisze:acha - magia natury - raczej nie porównuj do produkcji filmowych :). Nauka to wtopienie się w przyrodę, pierwszy i najwazniejszy krok.
Wiem, ale napisałem poprostu jak wyobrażałem sobie taką prawdziwą magię. Powoli, ale robię ten krok.

PS: Jesteś kolejną osobą, którą wpisuję na listę.
Zablokowany

Wróć do „Magia naturalna”