Nie zapomnij odwiedzić strony naszych partnerów - ich lubimy, ich polecamy!

SŁUCHAJ
ZALOGUJ SIĘ
ZAMKNIJ
Radio Paranormalium - zjawiska paranormalne - strona glowna
Logowanie przy użyciu kont z Facebooka itd. dostępne jest z poziomu forum

Ufonauci - historia księdza Wiliama Gili


Dodano: 2006-04-29 18:00:00 · Wyświetleń: 10214
Zakładka Dodaj do zakładek · Udostępnij:  Facebook  Wykop  Twitter  WhatsApp
UFOKim były istoty, które z pokładu wiszącego nad ziemią pojazdu machały rękami w odpowiedzi na pozdrowienia ludzi? Skąd przybyły i czego tu chciały?

Boainai jest wioską położoną nad brzegiem rzeki Mase w Nowej Gwinei. Na terenie wsi znajduje się Misja Wszystkich Świętych kierowana przez duchownego anglikańskiego, wielebnego ojca Williama Gilla. Pracował tu od trzydziestu lat, a jego podstawowym zajęciem była działalność oświatowa. W wywiadzie udzielonym dziennikarzom australijskim ojciec Gili stwierdził, że zanim zdarzyły się te wypadki, sądził, iż UFO "są wytworem wyobraźni albo jakimiś zjawiskami o charakterze elektrycznym".

Aż nadszedł czerwcowy wieczór 1959 r. i razem z trzydziestoma siedmioma osobami, uczniami misji i nauczycielami, ojciec Gili był świadkiem czegoś, co całkowicie zmieniło jego poglądy na sprawę UFO.

Było to około 18.30. Niebo było czyste, ale zbierały się już deszczowe chmury. Ojciec Gili wyszedł właśnie na dwór z jadalni i spojrzał w niebo, żeby zobaczyć czy wzeszła już planeta Wenus. Wenus była na niebie, ale było tam też cos znacznie dziwniejszego: bardzo jasny, iskrzący się statek latający. Ksiądz Gili mówi:

...miałem właśnie skręcić za róg domu, kiedy cos na niebie przykuło mój wzrok i spojrzałem w górę w kierunku zachodnim. Zobaczyłem pod kątem około 45° to olbrzymie światło. Sądziłem, że niektórzy ludzie mogą sobie cos takiego wyobrażać, ale nigdy nie ja. A to się właśnie stało. Zawołałem Erica Kodawarę i powiedziałem: "Co widzisz tam w górze?!" Powiedział: "Zdaje się, że to jest swiatło". A na to ja: "Idź i powiedz nauczycielowi Stevenowi Moi. Każ mu przyjść szybko". Eric zebrałtylu ludzi, ilu tylko mógł i wszyscy staliśmy i wpatrywaliśmy się w to. Później podeszliśmy bliżej, na boisko, a zjawisko trwało dalej. Mam je opisane. Zdecydowałem się wówczas bardzo szybko na wzięcie notatnika i ołówka; napisałem, że jeżeli coś ma się zdarzyć, zdarzy się teraz i z pewnością jutro obudzę się i będę myślał, że to był sen, że nie widziałem tego naprawdę. Jeżeli zapiszę, to będę przynajmniej wiedział, że nie śniłem.

Obiekt wyglądem przypominał wielki dysk o średnicy około 13 m u podstawy i 7 m na szczycie. Miał okrągłą nadbudówkę, a na niej jeszcze jedną okrągłą, znacznie mniejszą, która wydawała się pełnić rolę mostka kapitańskiego. Od spodu były cztery "nogi" skierowane parami ukośnie w dół. Wydawały się być przymocowane na trwałe i przypominały nogi statywu.

Obiekt zniżył się i zawisł nad ziemią jakieś 100-150 m. Kiedy cała misja stała, patrząc z rozdziawionymi ustami na to cudo widniejące nad ich głowami, z wnętrza Latającego Spodka wyszli... ludzie. Pojawili się na szczycie dysku, stojąc na mostku kapitańskim. Ich liczba zmieniała się: było ich czterech, później dwóch, potem jeden, potem trzech, następnie znowu czterech... Ze środka pokładu wychodził promień niebieskiego światła.

Ludzie na pokładzie byli pochyleni do przodu, czasem prostowali się, czasem spoglądali w dół w kierunku patrzących, ale interesowało ich tylko to, co działo się na pokładzie. Przyglądający się im z dołu mieli wrażenie, że istoty z Latającego Spodka coś naprawiają. Niebieskie światło, jak promień skierowanego w niebo reflektora, zapalało się i gasło...

Zaczęto dawać sygnały latarką. Najwyraźniej w odpowiedzi obiekt zaczął poruszać się ruchem wahadła. Kiedy skierowano nań światło latarki, obiekt najpierw uniósł się, a potem zaczął opadać i znalazł się bardzo nisko nad ziemią. Wszyscy myśleli, że za chwilę wyląduje, ale nie zrobił tego i wszyscy byli bardzo rozczarowani...

UFOOjciec Gili stwierdza: Kiedy jeden z ludzi znajdujących się na pokładzie przechylił się przez cos, co wydawało się poręczą i zdawał się patrzeć na nas -uniosłem rękę nad głowę i pomachałem. Figurka zrobiła to samo! Jak kapitan statku, który macha do kogoś na przystani. Samej poręczy nie widziałem, ale figurka stała w takiej pozycji, która sugeruje istnienie poręczy. Widzieliśmy z dołu, że człowiek ten był wychylony. W pewnej chwili Anamias, nauczyciel, zamachał nad głową obiema rękami i dwie postaci na górze również zamachały oburącz nad swoimi głowami. Potem Anamias i ja zamachaliśmy ponownie i wszystkie postaci odmachały nam. Nie ma żadnych wątpliwości, że odpowiadały w ten sposób na nasze sygnały dawane rękami.

Uczniowie misji byli zaskoczeni, ale i zachwyceni. Mali chłopcy wykrzykiwali i gestami zapraszali istoty do zejścia na dół, ale one nie zeszły.

Długotrwała obserwacja Latającego Spodka i pracujących na jego pokładzie istot poprzedzona była licznymi, wcześniejszymi doniesieniami o dziwnych latających światłach na niebie. Pod wpływem tych relacji ojciec Gili napisał list do przyjaciela kierującego sąsiednią misją, list, w którym jeszcze powątpiewał:

Drogi Dawidzie,
Spójrz na te niezwykłe dane. Jestem prawie przekonany do teorii "odwiedzin". Nie mam żadnych wątpliwości co do istnienia tych rzeczy..., ale mój prosty umysł ciągle domaga się naukowego dowodu, zanim będę mógł uwierzyć, że prawdopodobnie UFO są czymś więcej, niż jakąś formą zjawisk elektrycznych lub czymś związanym z wybuchami bomb atomowych... Zbyt trudno jest mi to wszystko zrozumieć; wolę poczekać, aż jakiś bystry chłopak złapie coś takiego, żeby można było to pokazywać w Martin Square...
Twój wątpiący William


Po obserwacji istot, z którymi wymieniane były pozdrowienia, drugi list był już inny.

Drogi Dawidzie,
Życie jest dziwne, nieprawdaż? Wczoraj napisałem do Ciebie list, wyrażając opinie o UFO. Teraz, po niespełna 24 godzinach, zmieniłem w pewnym sensie swoje poglądy. Ostatniej nocy obserwowaliśmy przez około 4 godziny działalność UFO i nie ma wątpliwości, że był on kierowany przez jakiegoś rodzaju istoty. Chwilami było to absolutnie zapierające dech. Oto sprawozdanie. Proszę, prześlij je dalej, ale pamiętaj o zachowaniu wielkiej ostrożności, gdyż nie mam kopii...
Cześć
Przekonany Bill


Nic tak dobrze nie wpływa na zmianę przekonań, jak zobaczenie czegoś na własne oczy.

Thomas de Jean
Fragment książki Księga tajemnic i rzeczy niezwykłych, PANDORA, Łódź 1991

Kopiowanie i umieszczanie naszych treści na łamach innych serwisów jest dozwolone na zasadach opisanych w licencji.
Komentarze · Dodaj komentarz
  • reesvin
    (2008-08-15 05:51:30)
    | 👮 raport

    Ciekaw jestem czy Watykan w ślad za Amerykanami ukrywa jakieś tajemnice przed nami...


    | Odpowiedz



Dodaj komentarz
Twój nick:
E-mail (opcjonalnie):
Komentarz:



Powiadamiaj o odpowiedziach na mój komentarz
(wymagany email):

Zanim napiszesz komentarz, zapoznaj się z zasadami publikowania komentarzy.

Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.
Tagi
Inne artykuły
z działu
SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI
PROGRAM NA DZIŚ
WESPRZYJ
RADIO PARANORMALIUM
POLECANE KSIĄŻKI
NAJNOWSZE FILMY
Arkadiusz Miazga
Czas Tajemnic - blog Damiana Treli
Forum Portalu Infra
Głos Lektora
Instytut Roberta Noble
Księgarnia-Galeria Nieznany Świat, księgarnia ezoteryczna, sklep ezoteryczny, online, Warszawa
Paranormalne.pl
Player FM
Portal Infra
Poszukiwacze Nieznanego. Blog Arkadiusza Czai
Poznajemy Nieznane
The Monroe Institute Polska
UFO-Relacje.pl - polska baza relacji o obserwacjach UFO
Skontaktuj się z nami
tel 32 7460008 tel kom. 530620493 Skype radio.paranormalium.pl E-mail: radio@paranormalium.pl Formularz kontaktowy Polityka prywatności
Copyright © 2004-2024 by Radio Paranormalium