Roswell sowieckim spiskiem?
Autorka Annie Jacobson i jej książka "Strefa 51"
Fani science fiction od lat wierzą, że na pustyni w Nowym Meksyku rozbił się pojazd obcych oraz w to, że Amerykański rząd zatuszował sprawę odnalezienia zwłok nieznanych istot.
Tak zwany ‘incydent w Roswell’ z 1947 zrodził masę teorii spiskowych. Jednak teraz pewna nowo wydana książka oferuje bardziej realistyczne, choć nie mniej dziwne wyjaśnienie tego zdarzenia, mieszając w nie dwóch sławnych zbrodniarzy XX wieku: Sowieckiego dyktatora Józefa Stalina i niesławnego, nazistowskiego „Anioła śmierci” – dr Josepha Mengele.
Podczas potężnej burzy w czerwcu 1947 roku, nieznany obiekt rozbił się w pobliży rancza w Roswell w Nowym Meksyku.
Wojskowa baza lotnicza w Roswell początkowo podała do wiadomości informacje o rozbiciu się ‘latającego dysku’, lecz kilka godzin później, po przybyciu na miejsce rządowych naukowców, zmieniono to stanowisko twierdząc, że rozbił się tam balon meteorologiczny. Incydent był mało rozpowszechniony w mediach jak i wśród opinii publicznej aż do lat, 70 kiedy to pojawiło się wiele książek i filmów dokumentalnych łączących ten wypadek z obcymi.
„Strefa 51”, nowa książka Annie Jacobsen, oparta jest na wywiadach z naukowcami i inżynierami, którzy pracowali w strefie 51, ściśle tajnej bazie testowej na pustyni Nevada.
Książka ta obala również tezę o rozbiciu się statku obcych i wysnuwa teorię stalinowskiej inspiracji sławną adaptacją radiową „Wojny Światów” Orsona Wellsa, która wywołała masową histerię w Ameryce w 1938. Według „Strefy 51” początkiem spisku było zdobycie przez Związek Radziecki pod koniec wojny w Niemczech, Hortona Ho 229 – myśliwca mającego być poprzednikiem współczesnego bombowca – B2.
Tu właśnie do akcji wkracza Mengele. Nazistowski doktor, który eksperymentował na więźniach obozu w Oświęcimiu i zbiegł do Ameryki południowej po wojnie, został podobno zwerbowany do stworzenia załogi ‘groteskowych lotników o dziecięcych rozmiarach’ w zamian za laboratorium do prowadzenia badań eugenicznych (nad zachowaniem ‘czystości rasy’ – przyp. Tłum.).
W swojej książce Jacobsen twierdzi również, że samolot wypełniono 12 lub 13-letnimi dziećmi o wyglądzie ‘obcych’, według zamiaru Stalina, miały wylądować w Ameryce i wywołać histerie podobna do tej z 1938. Jednak samolot, który był sterowany z pokładu innej jednostki lotniczej, rozbił się i Amerykanie uciszyli całą sprawę.
Według informatora Jacobsen, emerytowanego inżyniera firmy EG&G, która wykonywała większość ‘delikatnych’ projektów rządowych, twierdzi, że był członkiem ‘projektu Roswell’ w Strefie 51.
Jacobsen pisze: „W rozbitym pojeździe odnaleziono ciała. Nie byli to kosmici. Nie znajdowali się oni na pokładzie z własnej woli. Byli oni ludzkimi królikami doświadczalnymi. Nienaturalnie drobnej budowy jak na pilotów, wydawali się być dziećmi. Każdy z nich miał poniżej 1,5 m wzrostu. Byli groteskowo zdeformowani, lecz deformacje te były jednakowe u wszystkich członków ‘załogi’, wszyscy mieli nadnaturalnie duże głowy oraz wielkie oczy. Dwoje z odnalezionych było rzekomo żywych lecz nieprzytomnych w momencie odnalezienia.” Inżynierowie EG&G powiedziano, że widok ciał byłby „szokującym i niemiłym przeżyciem”.
Być może niezbyt zaskakująco, rzecznik Amerykańskich Sił Powietrznych stwierdził: „Nieznana jest nam jeszcze treść książki i z tej racji nie jesteśmy w stanie jej skomentować.”
Thomas Harding
Tłumaczenie i opracowanie: Pookie
Kopiowanie i umieszczanie naszych treści na łamach innych serwisów jest dozwolone na zasadach opisanych w licencji.
Komentarze · Dodaj komentarz
ktulu
(2011-10-06 07:14:36)
| 👮 raport
Problem ze spiskami jest taki, że nie wiadomo do końca wielu rzeczy. Po pierwsze, Rosjanie zdawaliby sobie sprawę, że taka banda młokosów nie wywołałaby zamieszania w apokaliptycznej skali - ot, sprzątną ich miejscowe władze, ktoś tam podzwoni na policję, ktoś poczęstuje z dubeltówki, i koniec. Natomiast jest wielce prawdopodobne, że ludzie ci to dzieło Amerykanów, i gdzieś tam w jakiejś placówce doświadczalnej ludzie od lat przystosowywani są do obsługi niewielkich samolotów szpiegowskich. Amerykanie ciągle potrzebowali samolotów szpiegowskich, a prawdziwe i działające w stopniu umożliwiającym odbycie lotu zdalne sterowanie pojawiło się dopiero w latach 60-tych.
Znając zapędy USA do popełniania eksperymentów na własnych obywatelach (aparat Zielińskiego, HAARP, złącze Ark-Acr zwane "figurką, którą szuka CIA", doroczne roznoszenie zakaźnych chorób), wielce prawdopodobne jest, że po prostu nawalił lecący do lub z ZSRR samolot wywiadowczy.
| Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zanim napiszesz komentarz, zapoznaj się z zasadami publikowania komentarzy.
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.