21 maja roku pańskiego 2011. Godzina 18:00 czasu nie wiadomo jakiego. Miał nastąpić koniec świata. Czy tam Dzień Sądu Ostatecznego... eee, jeden uj, koniec to koniec. Pan Camping (gość po dziewięćdziesiątce, który niby ten koniec świata przewidział, studiując Biblię) nie sprecyzował jednak, w jakiej strefie czasowej ma wybić owa godzina osiemnacta. Bo jeśli na Kamczatce, to koniec świata już dawno minął. A jeśli na Alasce, to łohohoho, zostało nam jeszcze całe pięć godzin z hakiem życia!
A, no i najważniejsze. Camping studiował Pismo Święte najwyraźniej niezbyt dokładnie, gdyż w pewnym miejscu stoi tam jak byk, że "nie znacie dnia ani godziny"!
W tym momencie upadły wszystkie przepowiednie końca świata oparte na badaniu Biblii.
Żal dupsko ściska i nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Śmiać, bo jednak dość dużo ludzi w to uwierzyło, a płakać - nad ich głupotą. I portfelami - bo przecież prowadzone przez pana Campinga WYFR Family Radio utrzymuje się wyłącznie ze składek. Swoją drogą, dużo kasy już poszło, bo to jego radyjko nadaje już od kilkudziesięciu lat, i pomogło mu wyciąć już niejeden numer z końcem świata...
Z ciekawości włączyłem sobie dzisiaj WYFR Family Radio. Sprzęt hi-fi raczej średnio radzi sobie z odbiorem na 7.590 MHz (swoją drogą, jaki jest sens nadawać na Polskę sygnał z Florydy, wierząc, że ktokolwiek będzie w stanie go u nas odebrać?), więc skazany byłem na przekaz internetowy. Co tam usłyszałem?
Kończyła się akurat audycja o Biblii. Spiker, naturalnie po angielsku, zapowiedział: "Na następne studiowanie Biblii zapraszamy już za tydzień".
Ufffff! Koniec świata przesunięty. O co najmniej tydzień. Yay! To co, idziemy pić? :P